Herman Hoeksema
Ob. 2:10 Nic się nie bój tego, co masz cierpieć. Oto diabeł wtrąci niektórych z was do więzienia, abyście byli doświadczeni, i będziecie znosić ucisk przez dziesięć dni. Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę życia.
Obietnica ostatecznego zbawienia i chwały w królestwie niebieskim jest dla tych, którzy odniosą zwycięstwo w walce wiary.
Wielokrotnie czytamy w Liście Chrystusa do siedmiu kościołów Azji, zachowanym dla nas w drugim i trzecim rozdziale Księgi Apokalipsy, że Pan wypełni swą obietnicę daną zwycięzcy. „Temu, kto zwycięży, dam jeść z drzewa życia, które jest pośrodku raju Boga” (Objawienie 2:7). Chrystus zwycięzcy da koronę życia (Obj. 2:10). Da mu jeść mannę ukrytą i da mu biały kamień, a na kamieniu wypisane nowe imię, którego nie zna nikt oprócz tego, który je otrzymuje (Obj. 2:17). I da mu władzę nad narodami, tak jak Chrystus otrzymał od swego Ojca i gwiazdę poranną (Obj. 2:26-28). Zwyciężca będzie ubrany w białą szatę; i imię jego nie zostanie wymazane z księgi żywota, i Chrystus wyzna jego imię przed Ojcem swoim i przed świętymi aniołami (Obj. 3:5). Zwycięzca stanie się filarem w świątyni Bożej, aby już stamtąd nie wychodził, i nowe imię, imię Boga i imię niebieskiego Jeruzalem, i nowe imię Chrystusa, będzie na nim napisane (Obj. 3:12). I będzie mu dane zasiąść z Chrystusem na Jego tronie, jak i Chrystus zwyciężył i zasiadł wraz ze swoim Ojcem na Jego tronie (Obj. 3:21). Zaprawdę, tylko zwycięzca odziedziczy wszystko (Obj. 21:7). A kto wytrwa do końca, będzie zbawiony (Mat. 10:22).
Wszystko to zakłada oczywiście, że wierzący na tym świecie ma do stoczenia bitwę i że tylko drogą bitwy może odnieść zwycięstwo i zdobyć koronę. Dlatego też wszędzie Pismo Święte nawołuje lud Boży do stoczenia tej bitwy. Muszą przywdziać całą zbroję Bożą, aby móc przeciwstawić się zakusom diabła. Bo nie walczą z ciałem i krwią, ale z księstwami, z władzami, z władcami ciemności tego świata, z duchowymi niegodziwościami na wyżynach; i potrzebna im jest cała zbroja Boża, aby w dzień zły móc stawić opór i ostać się, dokonawszy wszystkiego (Efez. 6:11-17). Słowem Pawła skierowanym do Tymoteusza jesteśmy nawoływani do stoczenia dobrego boju o wiarę i uchwycenia się życia wiecznego (1 Tym. 6:12). Sam Paweł świadczy: „Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem” (2 Tym. 4:7). Wierzącego zachęca się, aby cierpliwie biegł w wyznaczonym mu wyścigu, pozbywając się wszelkich przeszkód i grzechu, który tak łatwo go dręczy, i spoglądał na Jezusa, Sprawcę i Dokończyciela naszej wiary, który bo radość, która była przed Nim, zniosła krzyż, gardząc hańbą, i zasiadła po prawicy tronu Bożego (Hebr. 12:1-2). Kościół zaś musi trzymać się tego, co posiada, aby nikt nie odebrał mu korony (Obj. 3:11).
W tej duchowej walce chrześcijanin zajmuje bardzo niepewną pozycję – w rzeczywistości pozornie niemożliwą i beznadziejną. Wszystko, co jest na tym świecie, jest przeciwko niemu. On sam jest przeciwko sobie. Bo choć prawdą jest, że jest nowym stworzeniem, dziełem Bożym, stworzonym w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, to jednak odnawia się tylko w zasadzie, a cała jego natura stoi w diametralnej opozycji do nowej zasady życia, którą otrzymał w odrodzeniu i z którym żyje wiarą. Ma on zaledwie mały początek nowego posłuszeństwa; a grzechy obecne w jego członkach całkowicie uniemożliwiają mu życie bez grzechu, dopóki jest w tym życiu.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że są tacy, którzy temu zaprzeczają i twierdzą, że chrześcijanin na tym świecie może prowadzić doskonałe życie. A czasem można usłyszeć, jak twierdzą, że przez pewien okres – tydzień, miesiąc, może cały rok – żyli bezgrzesznie. I odwołują się do takich fragmentów, jak 1 Jana 3:9, które stwierdzają, że narodzony z Boga nie może grzeszyć, ponieważ Jego nasienie pozostaje w nim, i nie może grzeszyć, ponieważ narodził się z Boga. Przede wszystkim jednak odwołuję się do twojego własnego doświadczenia jako chrześcijanina: czy po szczerej introspekcji nie powinniśmy wszyscy wyznać, że ten ideał perfekcjonizmu nigdy nie był i nie może zostać przez nas osiągnięty w tym życiu? O, dopóki pozostajemy na powierzchni i jedynie rozważamy nasze zewnętrzne życie i rozmowy, być może możemy pochlebiać sobie, że jesteśmy raczej daleko zaawansowani na drodze do doskonałości. Ale gdy tylko zagłębimy się pod powierzchnię i zbadamy nasze życie wewnętrzne, nasze myśli i pragnienia, nasze skłonności i sekretne tęsknoty, z tej dumnej przechwałki nie pozostanie nic. Po drugie, fragmenty takie jak ten cytowany z 1 Jana 3:9 nie uczą nas, że ten, kto narodził się z Boga, może żyć bez grzechu, ale że jest dla niego niemożliwe grzeszyć. Ten, który narodził się z Boga, nie może grzeszyć! Nie jest podobny do Adama w pierwotnym stanie sprawiedliwości, który mógł być posłuszny swemu Bogu, ale mógł też od Niego odejść. Osiągnął stan najwyższej wolności: nie może już więcej grzeszyć! I to jest prawdą w przypadku chrześcijanina, jeśli chodzi o wewnętrzną zasadę nowego życia, która została w niego wszczepiona. Nie jest to jednak zgodne z jego naturą. Podczas regeneracji nie otrzymuje nowego ciała ani kolejnej duszy. Żyje życiem Chrystusa w swojej starej naturze. I ta stara natura sprzeciwia się temu nowemu życiu. Nowe życie jest święte, stara natura jest grzeszna. Nowe życie jest niebiańskie, stara natura jest ziemska.
Dlatego po trzecie, Słowo Boże wszędzie uczy nas, że wierzący toczy walkę sam ze sobą. “Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, sami siebie zwodzimy i nie ma w nas prawdy” (1 Jana 1:8). Który chrześcijanin z doświadczenia nie zgadza się całym sercem ze Słowem Bożym zawartym w Liście do Rzymian 7, gdzie Apostoł Paweł opisuje swoją bitwę w następujących słowach: „Tego bowiem, co robię, nie pochwalam, bo nie robię tego, co chcę, ale czego nienawidzę, to robię. A jeśli robię to, czego nie chcę, zgadzam się z tym, że prawo jest dobre. Teraz więc już nie ja to robię, ale grzech, który we mnie mieszka. Gdyż wiem, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro, bo chęć jest we mnie, ale wykonać tego, co jest dobre, nie potrafię. Nie czynię bowiem dobra, które chcę, ale zło, którego nie chcę, to czynię. A jeśli robię to, czego nie chcę, już nie ja to robię, ale grzech, który we mnie mieszka. …Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? Dziękuję Bogu przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana” (w. 15-20, 24-25). Rzeczywiście, w bitwie, którą chrześcijanin musi stoczyć, aby odnieść zwycięstwo, walczy on sam ze sobą: wróg jest w bramach!
Dodajmy do tego, że wszystko, co jest na świecie, zgadza się i współpracuje z tą starą naturą, tym wrogiem w bramach, i spiskuje, aby pokonać nowego człowieka w wierzącym. Dodajmy też, że diabeł i jego tajemnicze i potężne zastępy duchowych niegodziwości na wysokich stanowiskach skupiają na nim całą swoją moc, ku jego porażce i zniszczeniu. Czy nie jest zatem oczywiste, że pozycja chrześcijanina jest rzeczywiście bardzo niepewna? Nie ma na świecie nic, co by mu pomogło, podtrzymało go w walce, dodało mu otuchy w walce. Dosłownie wszystko jest przeciwko niemu. Albowiem świat pełen jest pożądliwości ciała i pożądliwości oczu, i pychy żywota; i poprzez to wszystko silnie odwołuje się do jego starej natury. Wprawiłoby go to w zakłopotanie i sprowadziło go na manowce ze ścieżki prawdy poprzez swą fałszywą filozofię. Uwiedzie go syrenim śpiewem o swoich skarbach i przyjemnościach, swoim honorze i chwale, swoim „obfitym życiu”. Przeraziłoby go to do uległości, odstępstwa i niewierności sprawie Chrystusa poprzez nienawiść i wściekłość, groźby i prześladowania. A diabeł krąży jak lew ryczący, szukając, kogo by pożreć! Porównajmy z tymi potężnymi mocami małą zasadę nowego życia i posłuszeństwa, którą wierzący ma w swoim sercu, a zgodzimy się, że Bóg stawia swoje dziecko na świecie w niezwykle niebezpiecznej, pozornie niemożliwej sytuacji. Wydawałoby się, że nigdy nie będzie w stanie przeżyć, nie mówiąc już o zwycięstwie i osiągnięciu obiecanego zbawienia. Czy zatem uda mu się ostać i wytrwać aż do końca?
A jeśli tak, to jak?
Na to pytanie wszyscy, którzy wyznają wiarę w zbawienie z łaski Bożej, odpowiadają zgodnie: tak, będzie mógł, ale tylko pod warunkiem zachowania łaski. Ta sama przedziwna łaska, która objawiła się na krzyżu jednorodzonego Syna Bożego i została nam udzielona przez Ducha Chrystusowego, który wskrzesił nas z martwych i powołał z ciemności do przedziwnego światła Bożego, jest mocą która musi nas strzec, umacniać, nieustannie uświęcać, oświecać i dawać nam rozeznać sprawy duchowe, jeśli mamy ostać się i odnieść zwycięstwo w tej po ludzku niemożliwej walce o wiarę. Walcząc o własnych siłach, z pewnością musimy zostać pokonani. Stojąc o własnych siłach, z pewnością upadniemy. W zależności od naszej własnej mądrości z pewnością wpadniemy w sidła pokusy. Chlubiąc się naszą wiernością, jak starożytny Piotr, z pewnością się Go wyprzemy. Jesteśmy zbawieni przez łaskę. Oznacza to również, że jesteśmy zachowani przez łaskę. Bez Chrystusa nic nie możemy zrobić. A jeśli komu się wydaje, że stoi, niech się strzeże, aby nie upadł! Bez Jego łaski nie możemy postawić ani jednego kroku na drodze uświęcenia. Co do tego nie ma sporu. Każdy chrześcijanin wie, że jest silny tylko wtedy, gdy jest słaby, i że moc Boga doskonali się w jego słabości. Wytrwamy i zwyciężamy tylko dzięki cudownej mocy Bożej łaski./p>
Jednak nawet wtedy musielibyśmy powiedzieć coś więcej, jeśli naprawdę chcemy wyznać, że jesteśmy zbawieni jedynie przez łaskę i że ta łaska Boża jest absolutnie suwerenna. Można bowiem to wszystko wyznać, przypisać nasze zachowanie całkowicie łasce Bożej, a jednak ostatecznie odwrócić i przedstawić całą sprawę naszego zachowania jako ostatecznie zależną od człowieka, od samego wierzącego. Uderzającą ilustrację tego stanowi ostatni z pięciu artykułów napisanych przez Arminian w 1610 r. W najsilniejszym języku wyznają tam, że wierzący, gdy zostanie zbawiony, odrodzony i powołany, nadal nie może już zupełnie nic z siebie zrobić i że nie może nawet myśleć o niczym dobrym ani chcieć niczego, co podoba się Bogu. Jest całkowicie zależny od łaski Bożej, która go chroni. Jednak końcówka tego artykułu obala całe to stwierdzenie dotyczące niezbędności łaski Bożej do wytrwania, gdy sugeruje, że człowiek może stać się niegodnym tej łaski i dlatego nie można uważać za pewne, że wierzący nigdy nie odstąpi ostatecznie i całkowicie, aby osiągnąć ostateczne zbawienie i chwałę w królestwie niebieskim.
Widzicie, ważne i podstawowe pytanie, na które odpowiedź decyduje, czy człowiek naprawdę wierzy i całym sercem wyznaje, że zbawienie następuje przez suwerenną łaskę, brzmi zawsze: kto decyduje o zbawieniu człowieka? Kto jest pierwszy: Bóg czy człowiek? Czy człowiek musi najpierw otworzyć swoje serce lub przynajmniej chcieć przyjąć Chrystusa, zanim Bóg będzie mógł go zbawić? Jeśli odpowiedź na to pytanie jest twierdząca, możesz wychwalać łaskę Bożą, która nas zbawia, tak głośno i wysoko, jak chcesz, ale mimo to zaprzeczasz prawdzie suwerennej łaski. Uzależniasz Boga od człowieka, przedstawiasz łaskę Bożą jako zależną od woli stworzenia. I jeśli taki jest związek między łaską a wolą człowieka na początku, kiedy człowiek po raz pierwszy przychodzi do Chrystusa, musi tak pozostać aż do końca. Wtedy z całą pewnością powiesz, że wierzący jest zachowany łaską i że sam z siebie nic nie może zrobić; ale zawsze dodasz, że musi chcieć otrzymać tę łaskę i że zawsze może odrzucić łaskę, którą chce przyjąć, i w ten sposób popaść w zatracenie. Wszechmocna ręka Boga jest silna, aby cię zbawić i zachować aż do końca; jeśli jednak musisz trzymać się tej ręki, twoje przetrwanie zależy przecież od marnej siły twojej ręki, a nie od wszechpotężnej mocy Jego ręki.
Ale dzięki niech będą Bogu, który daje nam zwycięstwo przez naszego Pana Jezusa Chrystusa! Jego łaska jest bezpłatna i całkowicie suwerenna. Jest zakorzenione w wiecznym wyborze. Opiera się ono na zawsze na doskonałej ofierze Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Obejmuje nas suwerennie i nieodparcie, czyniąc nas nowymi stworzeniami w Chrystusie, i to także nie dlatego, że chcemy, ale pomimo tego, że nie chcemy i nie możemy chcieć przyjść do Niego, zanim Jego łaską dotknął nas; nie dlatego, że my pierwsi Go szukamy, ale dlatego, że On szuka nas; nie dlatego, że Go miłujemy, ale gdy jesteśmy jeszcze wrogami. Łaska musi być na pierwszym miejscu, jeśli ma zbawić człowieka martwego z powodu wykroczeń i grzechów. I jest pierwszy, zawsze pierwszy, pierwszy od początku do końca. Najpierw nas odrodzi, najpierw nas powołuje, najpierw przyciągnie nas do Chrystusa, najpierw obdarzy nas darem wiary. Jest także pierwsza w zachowaniu nas aż do końca. On nas chroni; a ponieważ On strzeże, my wytrwamy. To On według swego upodobania sprawia w nas chcenie i wykonanie, a nawet chcenie. a potem sprawujemy własne zbawienie. Taki jest sens zbawienia z łaski. Kto się chlubi, niech się chlubi w Panu!
I to jest powód, dla którego wierzący nigdy nie może zginąć. „Nieodwołalne są bowiem dary i powołanie Boże” (Rzym. 11:29). „Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który przyjdzie do mnie, nie wyrzucę precz. Zstąpiłem bowiem z nieba nie po to, żeby czynić swoją wolę, ale wolę tego, który mnie posłał. A to jest wola Ojca, który mnie posłał, abym nie stracił nic z tego wszystkiego, co mi dał, ale abym to wskrzesił w dniu ostatecznym” (Jan 6:37-39). I znowu: „A ja daję im życie wieczne i nigdy nie zginą ani nikt nie wydrze ich z mojej ręki” (Jan 10:28). I tak jesteśmy pewni, „że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani moce, ani teraźniejsze, ani przyszłe rzeczy; Ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie będzie mogło nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Jezusie Chrystusie, naszym” (Rzym. 8:38-39).
Nie myślcie, że ta Ewangelia czyni ludzi „nieostrożnymi i bluźnierczymi”, tak że staną się całkowicie bierni, widząc, że Bóg i tak musi to wszystko zrobić i że na pewno odniesiemy zwycięstwo, niezależnie od tego, czy stoczymy dobry bój wiary, czy nie. Bo suwerenna łaska Boża nie osłabia człowieka, ale go wzmacnia i zahartowuje do walki. Nie czyni człowieka biernym, lecz aktywnym. Nie czyni nas profanującymi, ale nas uświęca. Napełnia nas miłością Bożą, abyśmy z radością przyjęli, zważali i byli posłuszni Jego Słowu, i przywdziali całą zbroję Bożą, abyśmy mogli stawić czoła złemu dniu. Pewność, że zwycięstwo jest nasze, nie powoduje, że siadamy biernie, ale sprawia, że jesteśmy silni i odważni w walce.
Na podstawie źródło
Aby uzyskać więcej informacji w języku polskim, kliknij tutaj.