Menu Close

Nadzieja świętych / A Hope of the Saints

        

David J Engelsma

Nie nadzieja świętych

Nadzieją świętych jest zmartwychwstanie ich ciała w dniu Chrystusa. Do tego przyszłego dobra Pismo Święte uparcie kieruje oczekiwanie wierzących: “Zabrzmi bowiem trąba, a umarli zostaną wskrzeszeni niezniszczalni” (1 Kor. 15,52).

Ale nadzieja świętych.

Jest to, z pewnością, dobro mniejsze niż zmartwychwstanie ciała, ale za to wszystko jest to dobro realne. Wprawdzie nie jest to ostateczna tęsknota dziecka Bożego, ale mimo to jest to tęsknota pewna.

Jest to nadzieja świadomego życia i chwały z Chrystusem w niebie w chwili śmierci. Mówiąc słowami Reformowanego wyznania, “dusza moja wzięta będzie natychmiast do Jezusa Chrystusa, jako do swej Głowy” (Katechizm Heidelberski Pytanie 57).

Teologia nazywa to zbawcze dzieło Tego, który jest zmartwychwstaniem i życiem dla każdego z Jego umierających ludzi “stanem pośrednim” lub “eschatologią indywidualną”. Przebywanie z Chrystusem w swojej duszy jest życiem domowym wybranego świętego po śmierci, a przed zmartwychwstaniem. Jest to dla każdego wierzącego osobiście początek chwalebnej przyszłości, która spieszy ku kościołowi i całemu stworzeniu w przyjściu Jezusa Chrystusa Pana.

W ciele umieramy. W ciele jesteśmy składani do grobu. W ciele śpimy, dopóki głos naszego Zbawiciela i Pana nie obudzi nas, podnosząc nasze ciało. W duszy natomiast żyjemy. W duszy jesteśmy z Chrystusem w niebie.

W duszy jesteśmy szeroko przebudzeni do miłości Boga w Chrystusie i do wspaniałości nieba.

Chociaż nie jest to nasza główna nadzieja, to jednak oczekiwanie błogiego życia z Chrystusem po śmierci jest wyraźną, wtórną nadzieją. Jest ona dla nas tak pilna, jak śmierć jest dla nas realną możliwością. Ten nowy rok przyniesie niektórym z nas śmierć. Wielu z nas przyjdzie do grobu kogoś, kogo kochamy. Niektórzy, którzy czytali numer tego czasopisma z 1 stycznia 1994 roku, nie mieli okazji przeczytać tego numeru. Było to dla nich pocieszeniem w ich umieraniu, że będą z Chrystusem, tak jak było to siłą dla ich bliskich i współtowarzyszy świętych.

Kościół rzymskokatolicki zawsze uznawał wagę tego aspektu nadziei, jaką daje protestancka ewangelia łaski. Rzym zatem przeklina wszystkich tych, którzy uczą, “że nie pozostaje żaden dług kary doczesnej do spłacenia ani na tym świecie, ani na przyszłym w czyśćcu, zanim wejście do królestwa niebieskiego może być dla niego otwarte” (Kanon 30, “O usprawiedliwieniu”, w “Kanonach i Dekretach Soboru Trydenckiego”).

Wyjaśnieniem nadziei bycia z Chrystusem w chwili śmierci nie jest naturalna dobroć i wrodzona nieśmiertelność duszy ludzkiej. Z pewnością nie jest nim naturalna dobroć i życie duszy w odróżnieniu od wewnętrznej nikczemności i zniszczalności ciała. Dowodem jest to, że dusza niewiernego nie żyje po śmierci. Duchowo zdeprawowane i martwe podczas ziemskiego życia niewierzącego, że dusza umiera wiecznie w mękach piekielnych natychmiast po śmierci fizycznej (Łuk. 16:19-31). Istnieje ona wiecznie, ale nie jest nieśmiertelna.

Nawet dusza wierzącego nie odlatuje naturalnie do nieba w chwili śmierci, jak gdyby została teraz uwolniona z więzienia złego ciała. Po pierwsze, dusza wierzącego stara się utrzymać tajemniczą więź z ciałem aż do chwili śmierci. Bóg stworzył człowieka jako jedność duszy i ciała. Gwałtowne oderwanie człowieka od siebie jest tym aspektem śmierci, przed którym wszyscy się kurczą. Nawet Apostoł, który mógł napisać w Liście do Filipian 1,23, że woli odejść w śmierci niż trwać w ciele, przyznał: “ponieważ nie pragniemy być rozebranii” (2 Kor. 5:4). Nikt nie lubi śmierci. “Słodka śmierć” jest kłamstwem. Dla duszy chrześcijanina ciało nie jest nieszczęsnym więzieniem, z którego trzeba uciekać, ale drogim, znajomym domem, do którego można się przylgnąć. Nie, dusze świętych nie odlatują naturalnie i łatwo.

Poza tym, dusza, choć zna nowe życie odrodzonego serca, jest przystosowana do życia ziemskiego.

Jest jeszcze fakt, że dusza chrześcijanina jest grzeszna. Tak w przypadku duszy, jak i ciała, prawdą jest, że w tym życiu jest tylko mały początek nowego posłuszeństwa. Grzeszne dusze nie odlatują do nieba naturalnie.

Wyjaśnieniem tego, że chrześcijanin zaraz po śmierci jest z Chrystusem w swojej duszy, jest zmartwychwstanie. Chrystus Jezus podnosi tego, który w Nim zasnął, podnosi go w jego duszy. W chwili śmierci wierzącego, Chrystus przez swojego Ducha doskonale oczyszcza z zanieczyszczeń duszę, która podobnie jak ciało została splugawiona grzechem. Katechizm Heidelberski opisuje to jako “zniesienie grzechu” (Pytanie 42). Również Duch Chrystusa odnawia duszę, która jest na wskroś ziemska, tak że jest ona teraz przystosowana do życia w niebie. Chrystus, przekształca duszę tak, że staje się ona podobna do Jego chwalebnej duszy. Przekształca wierzącego, w jego duszy, do bezgrzesznego, niebiańskiego życia i chwały.

Katechizm Heidelberski wyraża, że stan pośredni jest początkiem, pierwszym etapem, ostatecznego zmartwychwstania chrześcijanina, kiedy pod rubryką zmartwychwstanie uczy, że “dusza moja wzięta będzie natychmiast do … swej Głowy” (Pytanie. 57). Moja dusza nie odleci naturalnie do “światów nieznanych”. Zostanie ona “wzięta w górę”. Zostanie wzięta w górę przez Chrystusa. Zostanie wzięta w dziele zmartwychwstania. Aniołowie transportujący będą odgrywali zdecydowanie mniejszą rolę.

Wierzę w zmartwychwstanie duszy, tak jak wierzę w zmartwychwstanie ciała.

Pismo Święte wyraźnie określa zbawienie wierzącego w jego duszy w chwili śmierci jako zmartwychwstanie. Odnośnie życia i królowania z Chrystusem w niebie dusz męczenników, mówi się, że jest to “pierwsze zmartwychwstanie” (Obj. 20:4-5). Drugim zmartwychwstaniem będzie podniesienie ich ciał w czasie sądu ostatecznego.

Jest to uzasadniona, choć drugorzędna, nadzieja wierzącego.

Nie jest to głupie i fałszywe pojęcie, które wtargnęło do wiary kościołów Reformowanych z greckiej filozofii. To jest zarzut, który się nam stawia. W kręgach Reformowanych trwa obecnie kampania mająca na celu zdyskredytowanie w ten sposób nadziei, wyznaniowej nadziei na stan pośredni: Holenderski kaznodzieja reformowany B. Telder napisał, że przekonanie, iż dzieci Boże idą do nieba po śmierci, jest całkowicie błędne. Według niego to przekonanie pochodzi z dualizmu greckiej filozofii, która postrzegała człowieka jako składającego się z dwóch części, nieśmiertelnej duszy i jej nikczemnego więzienia – ciała. Prawda, powiedział Telder, mówiąc w imieniu ruchu, jest taka, że śmierć jest całkowita dla chrześcijanina. Cały mężczyzna lub kobieta znajduje się całkowicie w grobie. Bezpośrednio po tym życiu nie ma życia z Chrystusem. Zmartwychwstanie ciała jest jedyną nadzieją wierzącego (zob. B. Telder, Sterven … en Dan? Gaan de Kinderen Gods, wanneer Zij Sterven, naar d e Hemel? , Kampen, Kok, 1960; angielski przekład brzmiałby: Śmierć … i co potem? Czy dzieci Boże idą do nieba po śmierci? ).

Przekonanie, że dzieci Boże idą do nieba po śmierci, nie wywodzi się z filozofii greckiej.

Przeciwnie, niewiara w kręgach Reformowanych dotycząca nadziei wierzącego na bycie z Chrystusem po śmierci wywodzi się z niebiblijnej filozofii holenderskiej, śmiertelnie niebezpiecznej filozofii Reformowanych myślicieli Dooyeweerda i Vollenhovena.

Ktokolwiek zakwestionuje ten opis filozofii, zostanie zaproszony do przedyskutowania ze mną doktryn i poczynań w siedzibie dooyeweerdowskiej filozofii, Instytucie Studiów Chrześcijańskich w Toronto. Rozpoczniemy od promiennego wstępu profesora H. Harta do najnowszej książki homoseksualisty Pima Pronka, Against Nature? Types of Moral Argumentation regarding Homosexuality (Grand Rapids: Eerdmans, 1993).

Nadzieja pójścia do nieba po śmierci pochodzi od Chrystusa i Jego Apostołów. Chrystus powiedział do umierającego złoczyńcy, który zaufał Mu w ostatnich chwilach swojego, skądinąd całkowicie niegodziwego, życia: “Zaprawdę powiadam ci: Dziś będziesz ze mną w raju” (Łuk. 23:43).

Apostoł Chrystusa napisał do każdego z nas, który w obecnym utrapieniu patrzy na rzeczy niewidzialne i wieczne, że jeśli nasz ziemski dom zostanie rozwiązany, to w tej chwili mamy dom w niebie. Teraz w domu w ciele, jesteśmy nieobecni u Pana. Kiedy nadejdzie chwila, być może w roku 1995, że będziemy musieli być nieobecni w ciele (dziwny i niezadowalający stan!), będziemy obecni dla Pana. I, jeśli prawda jest powiedziana, możemy znaleźć w sobie, aby to preferować (2 Kor. 4:14-5:10).

To przesłanie nadziei jest jasne, niepodważalne, przekonujące. Interpretacja, która uważa za konieczne wyjaśnienie tego pocieszającego przesłania jest groteskowa, czy to rzymsko-katolicka egzegeza, która chce dusz świętych w ogniach czyśćca, czy holenderska egzegeza reformowana, która chce dusz świętych w ciemności oraz śmierci łaski.

Bycie z Chrystusem bezpośrednio po tym życiu jest przesłaniem nadziei, która jest ugruntowana w zmartwychwstaniu ukrzyżowanego Chrystusa.

Śmierć została pokonana dla tych, którzy są w Chrystusie.

W ciele jedynie śpimy.

W duszy zaczynamy żyć nieśmiertelnym życiem.

Nic w roku Pańskim 1995 nie będzie w stanie oddzielić nas od miłości Chrystusa.

Nawet śmierć.

Tłumaczył Robert Jarosz, na podstawie źródło

Aby uzyskać więcej informacji w języku polskim, kliknij tutaj.

Show Buttons
Hide Buttons