Menu Close

Logika i Pismo / Logic and Scripture

    

Rev. Ron Hanko

Pytanie

Czy logika ma miejsce w studiowaniu Pisma Świętego?

Współcześni teologowie ewangeliccy w najlepszym razie udzielili bardzo niejednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Nie odrzucając całkowicie używania logiki — kto może? — odmawiają jednak stawienia czoła wielu logicznym konsekwencjom ich własnych nauk, nauczają wielu logicznie niespójnych doktryn, takich jak doktryna dwóch sprzecznych woli w Bogu, i potępiają tych, którzy się upierają. na logicznej konstrukcji prawdy jako racjonaliści.

Kiedy wytyka się ich niespójności, szydzą ze „zwykłej ludzkiej logiki”. Uwielbiają mówić o „tajemnicy”, „antynomii”, „napięciu” i pozornych lub rzeczywistych sprzecznościach w Słowie Bożym.

Co mamy o tym wszystkim myśleć?

Odwołanie do tajemnicy brzmi bardzo pobożnie dla większości wierzących, ponieważ Pismo Święte również mówi o tajemnicy. Ale czy ci ludzie podążają za biblijną koncepcją „tajemnicy”, kiedy używają tego słowa w znaczeniu „sprzeczności” lub „paradoksu”? Czy Słowo Boże, mówiąc o tajemnicach, kiedykolwiek odnosi się do doktryn, które są sobie sprzeczne i są niemożliwe do zrozumienia? Czy mogą istnieć prawdy o Bogu lub nauczanie Pisma Świętego, które są ze sobą sprzeczne?

Idąc tym samym tropem, czy niezrozumiałość Boga oznacza, że możemy wierzyć w sprzeczne o Nim rzeczy? Czy niemożliwe jest zrozumienie tego, co Bóg mówi o sobie i swoim Słowie? Wydaje się, że taka konkluzja może być wnioskiem niektórych z tych, którzy tak często odrzucają użycie logiki i trzymają się wszelkiego rodzaju sprzeczności w Bogu i Piśmie Świętym – że racjonalność jest nie do pogodzenia z niezrozumiałością Boga.

Wreszcie, czy racjonalizmem jest upieranie się, że doktryny Pisma Świętego muszą być ze sobą logicznie spójne? Jest to zarzut stawiany tym, którzy upierają się, że nauki Słowa Bożego nie mogą sobie nawzajem zaprzeczać. Czy wywyższają logikę ponad Biblię, gdy starają się zharmonizować prawdy Pisma Świętego i dopasować je do logicznie spójnego systemu? Wielu oczywiście twierdzi, że tak.

    

Logika

Być może powodem, dla którego odwołanie się do logiki jest tak skuteczne, jest to, że słowo to wywołuje w umyśle współczesnego człowieka, nawet chrześcijanina, zimny i jałowy system doktryn, które nie mają związku z życiem i są całkowicie pozbawione namiętności i ciepła. Ten pogląd na logikę jest jednak błędny.

Pomaga rozwiać te błędne poglądy, aby pamiętać, że słowo „logika” pochodzi od greckiego słowa „logos”, przetłumaczonego jako „Słowo” w Ewangelii Jana 1:1-14 i używanego jako imię naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nie jest też dziwniejsze myślenie o Chrystusie w kategoriach logiki niż myślenie o Nim w kategoriach Słowa. Łączenie logosu z mową lub słowem mówionym to tylko stwierdzenie, że to przez Niego Bóg przemawia do nas i objawia się nam. Łączenie logosu z logiką to tylko stwierdzenie, że kiedy Bóg przemawia do nas przez Swojego Syna, to mówi racjonalnie i zrozumiale. To jest w rzeczywistości cud objawienia – nie tylko to, że Bóg do nas mówi, ale że możemy zrozumieć, co On mówi i nadać temu sens.

James O. Buswell mówi:

Kiedy akceptujemy prawa logiki, nie akceptujemy praw zewnętrznych wobec Boga, którym musi on podlegać, ale akceptujemy prawa prawdy, które wywodzą się ze świętego charakteru Boga… Biblia jako księga napisana ludzkim językiem twierdzi, że przemawia prawda. Jeśli słowo prawda nie jest bez znaczenia, to implikuje prawa prawdy, to znaczy prawa logiki.

Oczywiście nie przeczymy, że działanie Ducha jest konieczne, aby naturalny człowiek zrozumiał, co mówi Bóg. Jednak problem z niewierzącym nie polega na tym, że to, co mówi Bóg, jest niezrozumiałe lub irracjonalne, ale na tym, że naturalny człowiek jest głupcem. On nie zrozumie. Jest trochę jak cudzoziemiec, który udaje, że nie rozumie angielskiego, aby uniknąć nieprzyjemnej konfrontacji z władzami.

Logika to po prostu właściwe myślenie, a zasady logiki to zasady właściwego myślenia. Jeśli wpoimy to do naszych umysłów, nie będziemy tak lekceważąco myśleć o logice. Z pewnością Bóg chce, abyśmy właściwie myśleli o Nim, o dobru i złu oraz o wszystkich innych rzeczach. Z tego samego powodu grzechem musi być błędne myślenie o Bogu, o Jego prawdzie lub o moralności. Mówienie, że dobro jest złem lub że zło jest dobrem, jest sprawą złego, grzesznego myślenia (Iz 5:20). Właściwe myślenie, przynajmniej o rzeczach Bożych, jest nie tylko odpowiednie, jest ono wymagane od nas, a wszelkie złe myślenie potępione (Ps. 50:21; Filip. 4:8).

Właściwe myślenie jest zatem myśleniem w harmonii ze wszystkim, czego naucza Słowo. Musimy myśleć, co myśli Bóg. Mamy Jego myśli w Słowie. I tak, jak w wyznaniu mówimy to, co On mówi, tak myśląc myślimy o tym, co On objawia – Jego własnych myślach (Ps. 10:4). Musimy zatem doprowadzić „w niewolę wszelką myśl do posłuszeństwa Chrystusowi” (2Kor 10:5).

Takie właściwe myślenie jest jednak racjonalne i ma sens. Właściwym myśleniem będzie nie tylko myślenie oparte na Słowie Bożym, ale także myślenie zrozumiałe i racjonalne. Właśnie dlatego, że „myśli” Słowa są objawieniem Bożym, nie są irracjonalne, bezsensowne, sprzeczne i niemożliwe do zrozumienia.

W tym momencie zgadzamy się z Gordonem Clarkiem, który pyta:

Czy nie wydaje się w związku z tym osobliwe, że teolog może być tak bardzo przywiązany do doktryny o Zadośćuczynieniu, a pietysta do idei uświęcenia, która mimo wszystko jest wyjaśniona tylko w niektórych częściach Pisma, a jednak być wrogo nastawiony czy podejrzliwy wobec racjonalności i logiki, które wykazuje każdy werset Pisma Świętego? (An Introduction to Christian Philosophy, p. 72).

Nie pomaga też szydzenie ze „zwykłej ludzkiej arytmetyki”, jak sugeruje Gordon Clark w innym miejscu, gdy pyta: „Dwa plus dwa to cztery dla człowieka, ale czy jedenaście dla Boga?” (“God and Logic,” Trinity Review, no. 16).

    

Racjonalizm i racjonalność

Wszystko to prowadzi nas do innego ważnego punktu, obrony racjonalności. Racjonalność to nie to samo co racjonalizm. Kiedy ktoś upiera się, że jest sprzecznością, niemożliwym nonsensem mówienie, że Bóg chce i nie chce zbawienia potępionego, natychmiast zostaje oskarżony o racjonalizm. Ale jest tylko racjonalny. To jest coś innego. Trzeba wyjaśnić, że nie jest racjonalizmem bycie racjonalnym i upieranie się, że prawda jest racjonalna i ma sens. Racjonalizm to myślenie, które nie zaczyna się od Boga i Pisma Świętego i dlatego zawsze prowadzi donikąd. To właśnie racjonalizm doprowadził współczesnego człowieka na skraj całkowitej irracjonalności i anarchii w filozofii, sztuce, nauce i etyce. Odcinając swoje myślenie od Pisma Świętego, skończył z nonsensem.

Francis Schaeffer mówi:

Chrześcijaństwo ma zatem okazję jasno powiedzieć, że jego odpowiedź zawiera to, co stracił współczesny człowiek – jedność myśli. Daje jednolitą odpowiedź na całe życie. To prawda, że człowiek będzie musiał wyrzec się swojego racjonalizmu, ale wtedy, na podstawie tego, o czym można dyskutować, ma możliwość odzyskania swojej racjonalności. Możecie teraz zobaczyć, dlaczego wcześniej tak mocno podkreślałem różnicę między racjonalizmem a racjonalnością. Współczesny człowiek stracił to drugie (Escape from Reason, p. 82).

Kiedy więc teolog stara się przemyśleć i pogodzić nauczanie Pisma z samym sobą, nie jest racjonalistą. W rzeczywistości zadaniem teologa jest usystematyzowanie prawd Pisma Świętego tak, aby wszystkie były ze sobą powiązane i nie były sobie sprzeczne. Wyrzucić logikę i racjonalność to zniszczyć możliwość uprawiania teologii. Jednak wielu teologów twierdzi, że należy to zrobić.

Dlatego nie chodzi tu o pytanie o objawienie kontra racjonalizm, ale o to, czy objawienie jest racjonalne – czy kiedy Bóg mówi, mówi w sprzeczności i paradoksach, irracjonalnie. Sprzeczność, czyli to, że kwadrat jest okrągły, jest nonsensem. Ktoś może w to uwierzyć, ale w takim przypadku można go oskarżyć o irracjonalność, a nawet szaleństwo.

Takich sprzeczności bronią teologowie, gdy mówią, że Bóg ma dwie wole, że chce i nie chce zbawić wszystkich ludzi, że kocha i nie kocha niezbawionych, albo że najpierw ich kocha, a potem ich nie kocha. On pozostaje niezmienny. Odrzucenie takiej sprzeczności nie jest racjonalizmem, ale racjonalnością i odrzuceniem wszelkiej irracjonalności.

    

Tajemnica

W tym momencie powstaje cały temat tajemnicy. W obronie swoich sprzeczności teologowie mówią: „To tajemnica”. Dla kogoś, kto nie zastanowił się nad tą sprawą, wydaje się to bardzo dobre. W końcu Biblia mówi o tajemnicach, a w codziennym użyciu słowo to wydaje się oznaczać „coś, czego nie możemy zrozumieć”. Tak więc teolog wydaje się całkowicie usprawiedliwiony, gdy używa słowa tajemnica w znaczeniu „coś niemożliwego do zrozumienia – sprzeczność”.

Nie takie jest jednak biblijne znaczenie słowa tajemnica. W Piśmie słowo to oznacza „coś, czego naturalny człowiek nie może zrozumieć, ponieważ jest głupcem, ale co objawia się dzieciom Bożym przez samego Boga i co może i musi być przez nich zrozumiane”. Paweł mówi w Liście do Efezjan 3:3-5 o tajemnicy, „która w innych wiekach nie została objawiona synom ludzkim, tak jak jest teraz objawiona Jego świętym apostołom i prorokom przez ducha”. Ta tajemnica nie jest też rozumiana tylko przez teologów i przywódców takich jak Paweł, ale została podana, aby „Dlatego czytając to [tj. zwykli członkowie kościoła], możecie zrozumieć moje poznanie tajemnicy Chrystusa”.

Jednak nawet w powszechnym użyciu tego słowa teologowie mylą się, rozciągając jego znaczenie, by ukryć sprzeczności i paradoksy. Kiedy mówimy o doktrynie Trójcy jako o tajemnicy, nie mamy na myśli, innymi słowy, że doktryna Trójcy jest wewnętrznie sprzeczna i irracjonalna tylko, że nie w pełni ją rozumiemy.

Gdyby doktryna Trójcy oznaczała, że Bóg jest jednym Bogiem i trzema Bogami lub jedną Osobą i trzema Osobami (jak mówi Cornelius van Til), byłaby to sprzeczność i byłaby niezrozumiała. Bóg nie może być jednocześnie jednym Bogiem i trzema Bogami. Ale Trójca oznacza tylko, że Bóg jest jednym Bogiem i trzema Osobami. Może trudno to w pełni zrozumieć, ale nie jest to sprzeczność – nie tajemnica w sensie sprzeczności.

Doktryny o suwerenności Boga i odpowiedzialności człowieka nie są też tajemnicą w tym sensie, że są ze sobą sprzeczne. Gdyby tak było, musielibyśmy wybierać między nimi. Na szczęście nie. Są tajemnicą, ponieważ nie do końca rozumiemy, w jaki sposób są pojednane, ale nie są ze sobą sprzeczne. Nie są paradoksem. Dlatego zgadzamy się z Hermanem Hoeksemą, który mówi:

Byłyby sprzeczne, gdyby pierwsze zdanie zaprzeczało temu, co potwierdza drugie. Ale to nieprawda. Pierwsze twierdzenie mówi coś o Bogu: jest On absolutnie suwerenny i determinuje czyny człowieka. Drugie zdanie coś orzeka o człowieku: jest on odpowiedzialny za swoje czyny moralne. Czy pierwsza propozycja zaprzecza, że człowiek jest odpowiedzialny? Jeśli tak, masz tutaj sprzeczność. Ale tak nie jest. Ci, którzy lubią tu odkrywać sprzeczność, zwykle wrogowie prawdy o suwerenności Boga, po prostu przyjmują za pewnik, że twierdzenie, że Bóg jest suwerenny nawet nad czynami człowieka, oznacza to samo, że człowiek nie jest odpowiedzialny (The Clark-VanTil Controversy, p. 40).

Powiedzenie, że Bóg kocha i nie kocha potępionego, nie jest tajemnicą, ale sprzecznością. Niemożliwe jest zrozumienie idei, że Bóg przez chwilę kocha potępionych, a potem przestaje ich kochać, a mimo to pozostaje niezmienny. Jest to taka sprzeczność, którą odrzucamy i która powinna być odrzucona w teologii reformowanej.

    

Logika i doktryna o Bogu

Chodzi tu o coś więcej niż tylko o to, czy możemy wierzyć w sprzeczności, jak twierdzi wielu współczesnych teologów, że możemy i powinniśmy. Stawką jest sama natura i istota Boga.

Jednym z bardzo podstawowych atrybutów Boga jest Jego prostota, atrybut, o którym zwykle niewiele się słyszy. Pierwszy artykuł belgijskiego wyznania wymienia ten atrybut jako pierwszy:

Wierzymy całym naszym sercem i wyznajemy naszymi ustami, że istnieje tylko jedna prosta i duchowa Istota, którą nazywamy Bogiem. Jest On wieczny, niepojęty, niewidzialny, niezmienny, nieskończony, wszechmocny, doskonale mądry, sprawiedliwy, dobry, niewyczerpane źródło wszelkiej dobroci.

Ale ta cecha jest tak mało znana, że język belgijskiego wyznania brzmi dla naszych uszu dziwnie.

Prostota Boga oznacza, że jest niepodzielny. Odnosi się to najpierw do trzech Osób Trójcy – że nie są one oddzielnymi bogami, ale razem jednym Bogiem. Odnosi się to również do atrybutów Boga. Nie można ich od siebie oddzielić ani przeciwstawić. Nie ma na przykład podziału ani konfliktu między Jego sprawiedliwością a Jego miłosierdziem. Jego miłosierdzie zawsze będzie sprawiedliwe, a Jego sprawiedliwość miłosierna. Dlatego w Bogu nie ma sprzeczności ani dysharmonii. Jest jeden i niepodzielny w Swojej Osobie, w Swoich atrybutach, w Swoim celu i woli oraz w Swoich dziełach. Jego dzieła nigdy nie są sprzeczne z Jego celem ani Jego cel z samym sobą.

Ten atrybut jest odrzucany przez tych, którzy są gotowi znaleźć sprzeczność w woli Bożej lub między wolą Bożą a Jego dziełami. Nie tylko promują irracjonalność, ale zaprzeczają Jego prostocie i są w konflikcie z tym, czego Pismo naucza o Bogu (I Jana 1:5). Znajdowanie sprzeczności w Bogu jest zaprzeczeniem Boga. Jest wiele rzeczy związanych z Bogiem, których nie możemy pojąć, wielu rzeczy nie możemy w pełni zrozumieć, ale nie ma w Nim żadnej ciemności.

    

Logika i doktryna Pisma Świętego

„Teologia paradoksu i sprzeczności” jest także zaprzeczeniem doktryny Pisma Świętego. Jeśli w Piśmie istnieje sprzeczność, to Pismo nie jest już objawieniem. Sprzeczność niczego nie „objawia”. Uniemożliwia zrozumienie i pojmowanie.  Jeśli Pismo Święte ma w sobie sprzeczności, to nie jest doskonałe i nieomylne. Sprzeczność, jakkolwiek wygląda, jest niedoskonałością, błędem.

Regula Scripturae, reguła Pisma Świętego, jedna z wielkich zasad Reformacji, oznacza, że istnieje spójna linia nauczania, która biegnie przez Pismo od początku do końca. Wynika to oczywiście z faktu, że jest to Słowo Boże. Gdyby była to tylko seria ksiąg napisanych przez różnych ludzi, nie spodziewalibyśmy się ani jedności, ani logiki, ale ponieważ Duch Święty jest autorem Pisma Świętego, ma ono zarówno jedność, jak i logikę we wszystkim, co mówi. Sugerują to słowa Jezusa z Jana 10:35: „Pismo nie może być naruszone”. Znajdowanie w nim sprzeczności, czy to w tym, co mówi o Bogu, czy w kwestiach historycznych, jest zaprzeczeniem, że jest nieomylnym Słowem Bożym.

Nie oznacza to, że rozumiemy każdy fragment Pisma. Z pewnością istnieją fragmenty, które są dla nas trudne do pogodzenia, ale każdy, kto wierzy w nieomylność Pisma Świętego, podkreśla, że wtedy po prostu nie rozumiemy. Przyznanie, że naprawdę są one sprzecznościami, oznacza stwierdzenie, że w Piśmie są błędy, a to oznacza odmówienie mu autorytetu jako Słowa Bożego.

    

Logika i neoortodoksja

Jednak najbardziej przerażające w tendencji do przyznawania się do sprzeczności zarówno w Piśmie, jak i w teologii jest to, że jest to sedno neoortodoksji. Idea, że wiara jest w stanie wierzyć w sprzeczności – to jest istota wiary, aby wierzyć w rzeczy nierozsądne – jest esencją teologii paradoksu Karla Bartha. Opisał wiarę jako „skok w ciemność”, o ile akceptuje wszelkiego rodzaju sprzeczności: Bóg wybrał i odrzucił Ezawa (zarówno go kochający, jak i nienawidzący); Bóg wybiera i potępia wszystkich ludzi; Bóg jest wszechwiedzący a jednak ma ograniczoną wiedzę.

Jego zwolennicy poszli jeszcze dalej. Brunner kategorycznie zaprzeczył nieomylności Pisma, nauczając, że Biblia jest pełna sprzeczności, ale Bóg może i objawia się nam przez te rzeczy. Według Brunnera teologia nie zajmuje się racjonalną, zrozumiałą prawdą, a Biblia nie jest systemem prawdy. Według niego sprzeczności i rozbieżności w Piśmie są kwestią łaskawości Boga dla nas i jedyną ważną rzeczą jest „spotkać” Boga poprzez Pismo, a nie rozumieć i wierzyć mu dosłownie.

Wielu ewangelików dzisiaj przyjęło ten sam pogląd na wiarę, Pismo Święte i Boga. Oni też mówią, że Pismo Święte nie musi być spójne i konsekwentne w każdej części, że poznanie Boga może być pełne paradoksów, antynomii i sprzeczności oraz że wiara z samej swojej natury jest w stanie zaakceptować taką sprzeczność i irracjonalność bez wątpienia .

Przychodzi mi na myśl przykład pastora reformowanego, który starał się bronić dobrointencyjnej oferty Ewangelii i łaski powszechnej poprzez takie odwoływanie się do irracjonalności. Próbował odpowiedzieć na zarzut, że okazanie przez Boga miłości i łaski potępionemu w darach naturalnych i w dobrointencyjnej Ewangelii czyni Boga zmiennym, czyli kocha ich teraz i przestaje ich kochać, gdy posyła ich do piekła . Broniąc się, ten człowiek powiedział, że Bóg jest niezmienny, ale jako suweren może mimo wszystko „zadecydować o sobie szereg różnych dyspozycji”. Innymi słowy, chociaż jest niezmienny, mógłby jako suwerenny zdecydować, że zmieni Swój stosunek do potępionego. Mówiąc prościej, mówił, że chociaż Bóg jest niezmienny, może się zmienić.

Neoortodoksyjny Karl Barth ujął to w ten sposób:

Możemy wierzyć, że Bóg może i musi być tylko absolutny w przeciwieństwie do wszystkiego, co jest względne… ale takie wierzenia są zupełnie nie do utrzymania, zepsute i pogańskie, przez fakt, że Bóg rzeczywiście jest i czyni to w Jezusie Chrystusie. Nie możemy uczynić z nich standardu do mierzenia tego, co Bóg może lub czego nie może zrobić, ani podstawy osądu, że czyniąc to, doprowadza się do samozaprzeczenia… Jest absolutny, nieskończony, wywyższony, aktywny, nieprzekraczalny, transcendentny, ale w tym wszystkim jest tym, który jest wolny w swojej miłości, a zatem nie jest Swoim własnym więźniem. Jest tym wszystkim jako Pan i w taki sposób, że obejmuje przeciwieństwo tych pojęć (tj. jest również względny, skończony, bierny, zdolny do cierpienia), nawet jeśli jest od nich wyższy (Church Dogmatics, IV, i, 55, pp. 183ff ).

Co mówi Barth? Mówi, że Boża wolność i suwerenność oznaczają, że może On być jednocześnie nieskończony i skończony, wywyższony i poniżony, wszechmocny i bezsilny, niezmienny, a jednak podatny na zmiany. Odniesienie Bartha do Jezusa Chrystusa nie jest niczym innym jak zasłoną dymną mającą zaciemnić fakt, że w rzeczywistości zaprzecza On absolutnej wszechmocy, niezmienności i nieskończoności Boga. Nie przeczymy, że Chrystus w swojej ludzkiej naturze był ograniczony, zmienny, skończony i zrodzony w czasie. Ale nie to miał na myśli Barth. Ma on na myśli, jak pokazuje pierwsza część cytatu, że pogańskie jest myślenie lub mówienie, że Bóg jest absolutnie i bez zastrzeżeń wszechmocny, wszechwiedzący, niezmienny i nieskończony. Musi być także bezsilny, ograniczony w wiedzy, zmienny i skończony.

Jeśli sprzeciwisz się temu, że jest to rażąca sprzeczność lub paradoks, Barth z pewnością zgodzi się z tobą i powie, że właśnie dlatego jest to kwestia wiary – wiara nie rozumie, ale po prostu wierzy w irracjonalność. To jest ten sam wniosek, nieświadomy lub nie, dla którego wielu dzisiaj broni swoich paradoksów i antynomii.

Co ciekawe, konkluzja Bartha dotycząca teologii brzmi: „Nigdy nie można utworzyć systemu, pojmując i niejako „chwytając” przedmiot” (Church Dogmatics, II, 3, s. 293). To znaczy po prostu powiedzieć, że nie tylko teologia, ale to, czego szuka, poznanie Boga, jest niemożliwe.

Nie przeczymy więc, że wiara często musi zaakceptować fakt, że nie do końca rozumie. Zaprzeczamy jedynie, że wiara jest takim „skokiem w ciemność”, że może zaakceptować nonsens i nierozsądek. Jeśli Bóg jest Bogiem, jeśli objawienie jest naprawdę objawieniem Boga, a Pismo Święte jest nieomylne i niezniszczalne, nie może tak być.

    

Zagrożenie

Niebezpieczeństwo tutaj nie jest małe. Pod wieloma względami teologia paradoksów uderza w podstawy. Idea, że mogą istnieć sprzeczności w Bogu i w Piśmie Świętym i że wiara może zaakceptować te sprzeczności, otwiera drzwi do wszystkich błędów subiektywizmu, którymi nękany jest dziś Kościół. Przez subiektywizm rozumiemy nauczanie, że uczucie i doświadczenie są ważniejsze niż doktryna i prawda. „Nie wolno nam argumentować za prawdą ani próbować udowadniać, że jest ona poprawna”, tak wielu mówi. Możemy tylko czuć, że jest poprawna i ślepo ją akceptować. Próbować nadać temu sens, uprawiać teologię lub nauczać doktryny, to niszczyć wszelką możliwość namiętności i miłości i popadać w śmierć. Nasze uczucia i doświadczenia mogą być bardzo sprzeczne z Pismem Świętym, ale to nie czyni ich złymi. Wiara wymaga, abyśmy podążali za nimi, nawet jeśli są sprzeczne z Pismem.

W opozycji do takiego błędu przeciwstawiamy się wszelkiej „teologii” paradoksu i sprzeczności, czy jest to teologia Bartha, Niebuhra i Brunnera, czy raczej bardziej ignorancka wersja tej samej, która dziś uchodzi za ewangelizację.

Aby uzyskać więcej informacji w języku polskim, kliknij tutaj.

Show Buttons
Hide Buttons