Menu Close

Letni kościół / The Lukewarm Church

     

Rev. Angus Stewart

Czytelnik prosi o wyjaśnienie Objawienia 3:20 – „Oto stoję u drzwi i pukam…” – tekst często cytowany na poparcie wolnej woli i odpartej łaski. Jest to część słowa Bożego skierowanego do kościoła w Laodycei (Obj. 3:14-22), które najpierw przeanalizujemy.

Chrystus opisuje Laodycejczyków jako ani zimnych, ani gorących, lecz letnich (ww. 15-16). Przy pierwszym czytaniu moglibyśmy pomyśleć, że ten kościół mógł być lepszy („gorący”), i mógł być gorszy („zimny”). Jednak Pan mówi: „Obyś był zimny albo gorący.” (w. 15). Tak więc gorzej jest być letnim niż zimnym. Jak to możliwe, jeśli jest to po prostu mowa o “duchowej temperaturze” kościoła? Kościół jest tu opisany nie tylko w odniesieniu do jego temperatury, ale w odniesieniu do jego temperatury jako napoju. Gorąca filiżanka herbaty lub kawy jest orzeźwiająca, podobnie jak zimna szklanka lemoniady lub mleka, ale łyk letniej herbaty lub mleka jest odpychający. Wypluwamy to. Chrystus powiedział o Laodycei, “ponieważ jesteś letni i ani zimny, ani gorący, wypluję cię z moich ust.” (w. 16).

Ale co On uważał za tak obrzydliwe i obraźliwe w Laodycejczykach? “Mówisz bowiem: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję” (w. 17). Laodycea była miastem targowym położonym u zbiegu dwóch rzek i na skrzyżowaniu trzech ważnych dróg. Było to miejsce sądu cywilnego i słynnej szkoły medycznej, i było “znane z bankowości i produkcji odzieży z miejscowej czarnej wełny” (Leon Morris). Niezależnie od tego, czy z powodu (domniemanego) bogactwa materialnego kościoła, czy też pochlebnych kazań jego kaznodziejów, czy czegoś innego, kościół błędnie ocenił jego stan duchowy. Myślał, że jest „bogaty” i dlatego „nic nie potrzebuje” (w.17). Chrystus uznał jego pychę za wysoce odrażającą i zagroził, że wypluje go ze swoich ust, jak letni napój.

Mówi Kościołowi o jego prawdziwym stanie: „jesteś nędzny i pożałowania godny, biedny, ślepy i nagi” (w. 17). Jako „nędzny” potrzebuje miłosierdzia („pożałowania godny”), ponieważ brakuje mu duchowego bogactwa („biedny”), zrozumienia („ślepy”) i odzienia („nagi”). Oczywiście opisuje to wszystkich chrześcijan zgodnie z ich dawną grzeszną naturą, ale Laodycejczycy tego nie widzieli i nie wyznawali. Zamiast tego Kościół myślał, że był „bogaty… i niczego nie potrzebował”, a zatem „nie wiedział” o swojej nędzy (w. 17).

Przez cały okres NT, zbory w różnych krajach są dobrze scharakteryzowane przez mocne i słabe strony siedmiu zborów w dzisiejszej zachodniej Turcji (Obj. 2-3). Czy kościół wiernie, bez lęku i konsekwentnie naucza o całkowitej deprawacji człowieka, w tym o całkowitej nędzy wierzącego według jego starego człowieka (Rzym. 7:24)? Czy członkowie naprawdę wierzą w całkowitą deprawację, tak że wyznają ją w swoich modlitwach, uwielbieniu i ewangelizacji? Czy też członkowie uważają, że są dobrymi ludźmi, na pewno nie gorszymi, a prawdopodobnie dużo lepszymi od swoich sąsiadów? “Jest nam bardzo wygodnie i Bóg musi być z nas zadowolony” Ale oni są zupełnie obcy szczeremu wyznaniu swoich złych myśli i natury. Jest to letni, “laodycejski” kościół, taki, jaki Chrystus wypluwa ze swoich ust.

Przechodząc do konkretnego pytania czytelnika, oto co najmniej trzy błędy w popularnym arminiańskim błędnym pojmowaniu Objawienia 3:20:

  1. Chrystus puka do drzwi serca grzesznika, gorąco prosząc o przyjęcie — błąd dobrointencyjnej oferty, że Bóg chce wszystkich zbawić.
  2. Chrystus puka do serca każdego człowieka, pragnąc jego przyjęcia, próbując wszystkiego, co może, aby grzesznik otworzył się na Niego odparta łaskapotępiona w trzeciej i czwartej części Kanonów Dort.
  3. Tak więc zbawienie grzesznika ostatecznie zależy od jego wolnej woli – dumna, stara herezjia pelagiańska.

Wszystko to zdradza fałszywą koncepcję dotyczącą grzesznika. Apostoł oświadcza: „Nie ma nikogo, kto by szukał Boga” (Rzym. 3:11) i „umysł cielesny jest wrogi wobec Boga, bo nie podlega prawu Bożemu i nie może być” (8:7). ). Jak więc grzesznik może przyjąć Chrystusa bez wszechmocnej, suwerennej łaski Bożej? I jak kaznodzieja mający jakiekolwiek zrozumienie Pisma Świętego może kiedykolwiek głosić wolną wolę? Czy nie zna zepsucia ludzkiego serca, w tym jego własnego? Chrystus właśnie opisał upadłą naturę człowieka. Jest duchowo „nieszczęsny i nieszczęśliwy, biedny, ślepy i nagi” (Obj. 3:17) — pięć przymiotników nagromadzonych jeden po drugim, z których każdy jest uderzeniem młota w jakiekolwiek dobro człowieka bez nieodpartej łaski!

Wraz z tym idzie kłamstwo o samym Chrystusie. Przedstawia się go jako biednego żebraka proszącego o wejście do serca grzesznika. A jeśli grzesznik nie otworzy się przed Nim, odchodzi smutny bez społeczności i schronienia. W ten sposób arminianizm robi błagajacego żebraka z Syna Bożego. Ale werset 17 opisuje upadłego człowieka jako żebraka („biednego”), który jest „nagi”, „nędzny” i „godny pożałowania” – a nie chwalebnego Syna Bożego! On jest „Amen, świadkiem wiernym i prawdziwym” (w. 14).

Świadectwem Chrystusa jest to, że upadły człowiek jest żebrakiem (w. 17). To jest wierne świadectwo, jakie muszą dać kaznodzieje. Nauczanie o naturalnej zdolności w człowieku jest niewiernym i fałszywym świadectwem, a Bóg za to ukarze!

Chrystus świadczy o sobie, że jest On „początkiem stworzenia Bożego” (w. 14) — źródłem i autorem całego wszechświata (Jan 1:1; Kol. 1:15-17) — oraz tym, który zasiada z Ojcem na Jego tronie (w. 22). Nie jest żebrakiem, ale wielkim Stwórcą i Królem!

Chrystus jest tym, który ma „klucz Dawida, który otwiera i nikt nie zamknie, zamyka i nikt nie otworzy.” (Obj. 3:7). On jest królem-kapłanem (Ps. 110:1, 4), który czyni swój lud „ochoczym w dniu [Jego] potęgi” (w. 3). On jest Tym, który otwiera serca, aby Jego wybrani zajmowali się głoszeniem Słowa (Dz 16:14). W ten sposób implikowane wezwanie z Objawienia 3:20, aby „usłyszeć” głos Chrystusa i „otworzyć drzwi”, uczy nas obowiązku człowieka, a nie jego naturalnych zdolności.

Po wyjaśnieniu kontekstu i odrzuceniu interpretacji Arminian, dochodzimy teraz do autentycznej interpretacji Objawienia 3:20: „Oto stoję u drzwi i pukam. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i spożyję z nim wieczerzę, a on ze mną.”.

Jeden z kalwińskich poglądów na ten tekst identyfikuje “drzwi” jako drzwi kościoła i dlatego widzi ten tekst jako wezwanie do reformacji kościoła. Kościół Laodycejski, tak mówi ten argument, był bliski apostazji. Chrystus jest poza tym instytutem kościelnym i wzywa swoich wiernych do odejścia i utworzenia nowego zgromadzenia. Taka interpretacja jest z pewnością zgodna z analogią wiary (tj. ogólnym nauczaniem biblijnym) i nie osuwa się w arminianizm. Jest ona również utrzymywana przez wielu reformowanych.

Przeciwko temu można jednak przedstawić dwa argumenty. Po pierwsze, ani tekst, ani kontekst nie dostarczają informacji o utworzeniu nowego, wiernego zgromadzenia w Laodycei. Po drugie, Chrystus nie skończył z tym kościołem. Werset 16 nie stwierdza, że Jego stałym i niezmiennym celem było wyplucie go, ponieważ słowo „pluć” („wypluję cię z moich ust” [w. 16]) nie jest wskaźnikiem na przyszłość. Chrystus raczej „zaraz” wypluje kościół. Następnie radzi mu (w. 18) i wzywa do pokuty (w. 19). W ten sposób Chrystus udziela poważnego ostrzeżenia i (przez implikację) naucza, że na drodze pokuty zostaną oszczędzeni. Ten wniosek znajduje potwierdzenie w wersecie 19, gdzie Chrystus mówi o synostwie Laodycejczyków i swojej „miłości” do nich: „wszystkich, których miłuję, strofuję i karcę”. List do Hebrajczyków 12:5-8 wyjaśnia, że „synowie”, a nie „bękarty”, są karani. Jasne jest, że Chrystus nie skończył z Kościołem Laodycejskim, ponieważ w nim byli Jego umiłowani synowie.

Więc co oznacza ten tekst? W wersecie 18 Chrystus zwraca się do kościoła zbiorowo, ale werset 20 jest wezwaniem do członków indywidualnie. Kościół nie tylko musi żałować swojej pychy – myśląc, że „nic nie potrzebował” (w. 17) – ale każdy członek jest wezwany do pokuty i wiary.

Francis Turretin (1623-1687) ujął to bardzo dobrze:

Kiedy jest powiedziane, że “Chrystus stoi u drzwi i kołacze” (Obj. 3:20), nie można wnioskować, że wystarczająca łaska jest udzielana wszystkim. (1) Mówi tam o już powołanych, którzy byli w kościele, a nie o tych, którzy dopiero mają być powołani. (2) . . . stanie i pukanie nie tylko oznacza wewnętrzne pojęcia, ale jest właściwie odnoszone do zewnętrznych napomnień [w. 19] . . Dlatego w różny sposób puka do serc wybranych i potępionych; do tych pierwszych zewnętrznie i wewnętrznie przez słowo i przez Ducha, aby pukając imperatywnie przez słowo, otworzyć je także operatywnie przez Ducha (jak to było w przypadku serca Lidii). W tym ostatnim, on tylko puka zewnętrznie przez słowo, aby mogli zrozumieć swój obowiązek, obiecaną korzyść, haniebność ich grzechu i sprawiedliwość kary, jeśli zaniedbają głos Boga . . Nie przestaje sprawiedliwie upominać człowieka o jego powinności i skazywać buntowników za upór (Institutes of Elenctic Theology, t. 2, s. 515).

W ten sposób, na drodze pokuty, umiłowani synowie Boży (w. 19) cieszą się społecznością przymierza z Chrystusem, gdy spożywają z Nim posiłek jako Jego przyjaciele (w. 20).

Pozostaje tylko uporządkować niektóre luźne końce i rozwinąć autentyczną interpretację Objawienia 3:20: “Oto stoję u drzwi i pukam. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i spożyję z nim wieczerzę, a on ze mną.”

Po pierwsze, „drzwiami”, do których stoi i puka Chrystus, jest serce i życie każdego członka kościoła w Laodycei. Można by nawet rozszerzyć to na niewierzących, którzy nie wyznają wiary w Chrystusa, oczywiście pod warunkiem, że „pukanie” Chrystusa jest właściwie zrozumiane.

Po drugie, “pukanie” jest wiernym głoszeniem Słowa Bożego. W ten sposób sam Jezus Chrystus zwołuje ludzi. Bóg jest święty, a ty jesteś skażony przed Nim. Jest stukanie do twoich drzwi, aby porzucić swoje cielesne pomysły i próżne złudzenia sprawiedliwości (w. 17) aby objąć Jezusa Chrystusa.Piekło jawi się jako pieczara bez dna, która nigdy nie jest pełna. Jest to kolejne głośne i natarczywe walenie do drzwi. Odkupieńcza śmierć Chrystusa jest jedyną drogą zbawienia dla winnych grzeszników. Kolejne pukanie! Jasno i jednoznacznie, ludzie są powoływani i wzywani przez głoszenie ewangelii do pokuty i wiary – jedynego sposobu na cieszenie się życiem wiecznym w Jezusie Chrystusie.

Ale czy nie oznacza to, że Chrystus chce zbawić wszystkich? Czy On nie stoi u drzwi serca każdego człowieka, gorąco pragnąc wejść do środka? Nie, tekst mówi, że On “stoi” i puka, a nie, że jest na kolanach i puka. Prawdą jest, że On pragnie przyjść do niektórych ludzi. Chrystus identyfikuje ich w ten sposób: “tylu, ilu miłuję”, a nie “tylu, ilu nie miłuję” Są to Jego synowie, których On karci (w. 19), a nie “bękarty” (Hebr. 12:8). Miłość jest tym, co pragnie wspólnoty i komunii. Chrystus nie kocha, ale nienawidzi potępionych (Rzym. 9:13). Dlatego nie tęskni On za tym, aby z nimi “wieczerzać” lub spożywać posiłek (Ap 3:20).

Podczas gdy wszyscy pod wiernym głoszeniem słyszą zewnętrzne pukanie, tylko u wybranych towarzyszy mu nieodparta moc Ducha Świętego. „Wielu jest powołanych [zewnętrznie], ale niewielu wybranych” i dlatego niewielu otrzymuje wezwanie wewnętrzne (Mt 22:14), ponieważ wybranie i (skuteczne) powołanie są nierozerwalnie połączone (Rz 8,30). Wielu słyszy pukanie tylko fizycznymi uszami, podczas gdy inni słyszą je również duchowymi uszami, które zostały im dane przez Boga (Mat. 13:14-16). Dla tych pierwszych zwiastowanie (pukanie Chrystusa) jest “wonią śmierci ku śmierci”, ale dla Jego wybranych jest “wonią życia ku zyciu” (II Kor. 2:16).

Po trzecie, przyjście Chrystusa na posiłek z ludźmi, którzy “otwierają” Mu drzwi, nie oznacza, że wszyscy ludzie mają moc, aby to zrobić. Jezus oświadczył: “Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie mój Ojciec, który mnie posłał. ” (J 6:44). Bóg otwiera serca swoich ludzi (Dz 16:14) lub “pociąga” ich tak, że “przychodzą” do Chrystusa (J 6:44) chętnie (Ps 110:3). Wybrani są upoważnieni przez Boga, poprzez pukanie wiernego głoszenia, do otwarcia swoich serc i życia na Chrystusa, aby świadomie cieszyć się przymierzem z Nim. W Duchu Świętym i przez Jego Słowo, siedzimy razem i jemy razem, współuczestnicząc z Nim w bogactwie Jego ewangelii!


Gordon Keddie o Mt 22:1-14: Król z przypowieści wysłał swoje sługi, aby „wezwali zaproszonych” na ucztę weselną jego syna, ale oni „nie chcieli przyjść” (22:3). Co to mówi nam o ewangelii Chrystusa? Po pierwsze, podkreśla się, że jest to wezwanie do wiary. Zaproszenie króla jest wezwaniem! Język używany dzisiaj do głoszenia ewangelii przypomina bardziej język handlowy niż nakaz.Ewangelia jest “przedstawiana”, a ludzie są zapraszani do “przyjęcia”, “proszenia”, a nawet “wpuszczenia” Jezusa “do swojego serca” Jest to praktycznie odwrócenie biblijnej psychologii nawrócenia, ponieważ cały ruch odbywa się od Jezusa do człowieka, a nawet w samym człowieku. Człowiek ze swoją wolną wolą, sam i bez pomocy, jest w centrum uwagi, podczas gdy Jezus czeka – jak żałosna ikona prerafaelitów na obrazie Williama Holmana Hunta z Objawienia 3:20 – bezradnego obserwatora skądinąd autonomicznego ludzkiego podejmowania decyzji. W przeciwieństwie do tego kierunek ruchu w biblijnym wezwaniu do wiary jest od człowieka do Pana. Wzywa nas do siebie głosem ujmującego autorytetu. Pytanie, które następnie staje przed grzesznikiem, to nie tyle, czy „przyjmie” Jezusa, ale czy Jezus go przyjmie. Czy pragnę przyjęcia u Boga i zbawienia od moich grzechów? Następnie mówi Jezus: „Słuchaj, a twoja dusza ożyje!”. Uwaga skupia się na darmowej łasce Bożej w Jezusie Chrystusie, jedynym Pośredniku. Tak, wszystkich, którzy do niego przyjdą, w żaden sposób nie wyrzuci! Wezwanie nie jest jednak żalem bezsilności, ale majestatycznym autorytetem” (On mówił w przypowieściach, s. 223-224).

Aby uzyskać więcej informacji w języku polskim, kliknij tutaj.

Show Buttons
Hide Buttons