Menu Close

Troska Pawła o jego krewnych / Paul’s Concern for His Kinsmen

        

Rev. Gise Van Baren

Rzym. 9:1-5
1. Mówię prawdę w Chrystusie, nie kłamię, co mi poświadcza moje sumienie w Duchu Świętym;
2. Że odczuwam wielki smutek i nieustający ból w moim sercu.
3. Pragnąłbym bowiem sam być odłączony od Chrystusa za moich braci, za moich krewnych według ciała.
4. Są to Izraelici, do których należy usynowienie, chwała, przymierza, nadanie prawa, służba Boża i obietnice;
5. Do których należą ojcowie i z których według ciała pochodzi Chrystus, który jest nad wszystkimi, Bóg błogosławiony na wieki. Amen.

W pierwszych pięciu wersetach 9 rozdziału Listu do Rzymian Paweł mówi o swoim zainteresowaniu i trosce o swoich krewnych według ciała. Pozostała część 9 rozdziału Listu do Rzymian ukazuje, że Słowo Boże ma właściwy skutek. Jest to rozdział regularnie cytowany w celu udowodnienia doktryny o predestynacji, obejmującej zarówno wybranie, jak ipotępienie.

Doktryna ta była zawsze droga Kościołowi, który i wiernie jej przestrzega. My, wraz z Kościołem Bożym na przestrzeni wieków, twierdzimy stanowczo, że Bóg wybrał lud w Jezusie Chrystusie, Panu naszym, jeszcze przed założeniem ziemi. Jest jednak wielu, którzy zaprzeczają tej doktrynie; którzy ignorują ten rozdział lub go zniekształcają; lub twierdzą, że nie ma to żadnego znaczenia dzisiaj.

Chrześcijanin natomiast znajduje w tym rozdziale pocieszenie, zachętę i nadzieję.

Wielu twierdzi, że ci, którzy podtrzymują doktrynę o predestynacji (wybraniu i potępieniu), nie są w stanie właściwie głosić Ewangelii. Twierdzi się, że doktryna nie pozwala na wierną pracę misyjną. Ci, którzy nauczają o predestynacji, nie przejmują się zagubionymi duszami. Nie są zainteresowani zgromadzeniem Kościoła. Argument ten jest jednak fałszywy. Kościół Jezusa Chrystusa, który trzyma się doktryn Słowa Bożego, musi być zainteresowany zbawieniem ludzi i troszczyć się o to.

Słowo, które Apostoł wypowiada w 9 rozdziale Listu do Rzymian, jest słowem, które musi oddziaływać na nas jako wierzących w Jezusa Chrystusa. „1. Mówię prawdę w Chrystusie, nie kłamię, co mi poświadcza moje sumienie w Duchu Świętym; 2. Że odczuwam wielki smutek i nieustający ból w moim sercu. 3. Pragnąłbym bowiem sam być odłączony od Chrystusa za moich braci, za moich krewnych według ciała.”

Nie przeszkadzało to wielkiemu Apostołowi Pawłowi, który z taką mocą objaśniał chwałę i prawdę o predestynacji, w głoszeniu Słowa. Wręcz przeciwnie, jego serce poruszała troska o zbawienie grzeszników, do których Bóg chciał skierować swoje Słowo. I troszczył się szczególnie o swoich braci, Izraelitów, którzy porzucili to Słowo i ukrzyżowali Pana chwały.

Dlatego dziś wieczorem chciałbym zwrócić waszą uwagę na troskę Pawła o swoich krewnych.

Apostoł Paweł mówi tu o Izraelitach. Czyni to w nawiązaniu do kontekstu, czyli poprzednich wersetów, w których stwierdza, że nic nie może nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Jezusie Chrystusie, Panu naszym. Być może można by postawić zarzut: A co z tymi Żydami, którzy choć nazywali siebie dziećmi Abrahama i synami Bożymi, ukrzyżowali Chrystusa?

Apostoł w naszym tekście mówi o chwale Izraela. I on niejako gromadzi świadectwa za świadectwami tej chwały, aby wszyscy, którzy to słyszeli, mogli się zgodzić: Izrael zajmował piękne miejsce w zamierzeniu i planie Boga. Byli adoptowani. Nazywano ich „synami Bożymi”. Ze wszystkich narodów ziemi Bóg wybrał jeden naród: nasienie Abrahama. Kontynuował Swoje przymierze w linii ich pokoleń. Izraelici mieli „chwałę” – co niewątpliwie odnosiło się do przybytku, a później Świątyni. Tam była Arka Przymierza Bożego. Wewnątrz arki znajdowało się Prawo, przykryte przebłagalnią, którą co roku trzeba było spryskać krwią pojednania. Mieli Szekinę, tę chmurę chwały, która zstąpiła na przybytek, kiedy został wzniesiony, a później na Świątynię Salomona. Widoczny dowód chwały Bożej był właśnie pośród nich. Izrael miał to wszystko.

Zawarli „przymierza” (liczba mnoga – nie dlatego, że jest wiele przymierzy, jak niektórzy nauczają, ale dlatego, że na przestrzeni wieków przymierze objawiało się coraz bardziej w całej swej okazałości i chwale – najpierw Adamowi, potem Noemu, Abrahamowi, później do Izraela i przez proroków), tak że Bóg niejako stopniowo ukazywał cuda swojej relacji ze swoim ludem w Jezusie Chrystusie, naszym Panu. Przymierze to jest tak przepełnione bogactwem i chwałą Bożego dzieła, że trudno je adekwatnie wyrazić w liczbie pojedynczej. Izrael miał „przymierza”.

Mieli „nadanie prawa”. Bóg najpierw dał to prawo w postaci dziesięciu przykazań na górze Synaj. Dziesięć przykazań zostało przez Niego wypowiedzianych z góry, tak że Izrael, słysząc je, zadrżał. Następnie spisał je na tablicach kamiennych, aby Izrael mógł umieścić to prawo w Arce Przymierza. Przypominało im to: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, duszą, umysłem i siłą, a bliźniego swego jak siebie samego. To prawo kierowało nimi jako narodem. To prawo kierowało nimi w życiu rodzinnym. Prawo to kierowało nimi w oddawaniu czci.

Izrael miał to wszystko w odróżnieniu od wielu otaczających go narodów, które żyły w niewiedzy.

Izrael także miał służbę, czyli oddawanie czci Bogu. Mieli różne ofiary, ale szczególnie ofiarę całopalną i ofiarę za grzech. Codziennie przedstawiano je przed Bogiem. Kapłani przychodzili, aby ofiarować je przed całym Izraelem. Choć było to w typie i cieniu, Izrael ujrzał cud i chwałę krzyża. Mieli także swoje święta, podczas których regularnie wspominali dzieło Boga pośród Jego ludu.

Wszystko to Izrael miał i, jak mówi Paweł, miał ponadto obietnice (znowu liczba mnoga!). Obietnica jest oczywiście jedna. Kiedy jednak spojrzymy na obietnicę w całym jej bogactwie, odkryjemy, że jest ona jak pierścionek z brylantem o wielu fasetach. Każdy aspekt odzwierciedla chwałę i cud Boga oraz Jego dzieło z Jego ludem. Mieli to wszystko.

Mieli ojców. Rzeczywiście często przechwalali się swoimi ojcami: „Jesteśmy z naszego ojca, Abrahama” – mówią faryzeusze. Ale Kościół Jezusa Chrystusa w Izraelu miał powód do radości, że należeli do tych ojców. Stanowili kontynuację linii przymierza, które Bóg ustanowił z Abrahamem i jego potomstwem po nim.

Następnie, w kulminacyjnym momencie, według ich ciała przyszedł Chrystus. Nie pochodził z pogan, nie z jakiejś innej ziemi, ale z ziemi Kanaan, z rodu Dawida, w mieście Betlejem. Chrystus narodził się pośród nich.

Jakąż chwałę i zaszczyt miał ten naród izraelski! Kościół Jezusa Chrystusa, badając tę historię Izraela, powinien zawsze przypominać sobie i tę prawdę. Izrael nie zasługiwał na żadne błogosławieństwa Boże. Jak im przypomniał Mojżesz, nie było ich więcej niż innych ludzi, ani nie byli lepsi od innych ludzi. Niemniej jednak Bóg ich pobłogosławił i zapewnił im warunki, aby mogli kontynuować linię przymierza i przestrzegać słowa danego przez Boga. To także przypomnienie, jakie korzyści mamy. Nasza sytuacja jest inna. Żyjemy w epoce Nowego Testamentu. Mamy historię, która różni się od historii dawnego Izraela. Kiedy jednak zastanawiamy się nad historią naszych własnych kościołów, możemy jedynie świadczyć przed Bogiem i sobą nawzajem o łasce Bożej udzielonej naszym kościołom. Możemy Mu jedynie dziękować za cuda doktryn, które objawił w nas i przez nas. Możemy Mu podziękować za to, że od chrześćijańskiego szabatu do szabatu mamy możliwość społeczności i wspólnego oddawania czci w ramach głoszenia Jego Słowa. Możemy Mu podziękować za dane nam możliwości pracy w winnicy, nawet poza istniejącym kościołem.

Są inne kościoły, których historię znacie, które odeszły od Słowa. Porzuciły prawdy, które cenili ich przodkowie. Nie uczą już o cudzie stworzenia w ciągu sześciu dosłownych dni. Nie podkreślają już przywództwa ustanowionego przez Boga przy stworzeniu Adama i Ewy. Niektórzy nie są już zainteresowani nawet utrzymywaniem prawd o odkupieniu i prawdach wcielenia. Głoszą raczej ewangelię „społeczną”. Uczą, że ich powołaniem jest ustanowienie chwalebnego królestwa tutaj, na tej ziemi. Dzisiaj mamy do czynienia z wielkim odstępstwem. Kościoły, które poznały chwałę Boga i przez przeszłe pokolenia w większości wiernie zachowywały te prawdy, obecnie od nich odchodzą.

Wierny Kościół Jezusa Chrystusa żyje dzisiaj w sytuacji, o której Apostoł mówi także w naszym tekście. Izrael porzucił Słowo Boże, ukrzyżował Mesjasza. Również dzisiaj większość tego, co nazywa się kościołem, również porzuciła Słowo i poszła na swoją własną, świadomą drogę nieposłuszeństwa.

Czy Apostoł powinien się tym przejmować? Żydzi okazali wielki sprzeciw wobec Chrystusa i Jego sprawy. Znali obietnice Starego Testamentu. Studiowali Słowo Boże. Wiedzieli, co Bóg objawił. Jednak kiedy Chrystus przyszedł, odrzucili Go. Nazywali Go księciem diabłów, Belzebubem. Mówili, że dokonał swoich potężnych dzieł mocą diabła. Wyśmiewali Jego Słowo. Planowali Go ukrzyżować. W końcu, przy współpracy Rzymian, dokonali tego złego czynu. Złymi rękami ujęli Go i ukrzyżowali. Ścigali Jego lud, więzili go i wielu z nich zabili. Chcieli w ten sposób stłumić rozprzestrzenianie się Ewangelii. Wszystkiego tego dokonali Żydzi.

W rozdziale 11 Apostoł mówi o tych Żydach i porównuje ich do gałęzi odciętych od winorośli. Taka była sytuacja Izraela – narodu, który odszedł od Słowa Bożego i ukrzyżował obiecanego Mesjasza.

Jaki był wobec nich stosunek Pawła?

Paweł został powołany na Apostoła pogan. Czy to powołanie do bycia Apostołem pogan nie oznaczało, że opuścił swój lud, że był swego rodzaju zdrajcą swojego narodu? Bez wątpienia za takiego go uważali Żydzi.

Poza tym było jego nauczanie dotyczące predestynacji – łącznie z wybraniem i potępieniem. Jeżeli Żydzi byli odrzuceni, dlaczego Paweł miałby się o nich martwić? Dlaczego powinien interesować się ich zbawieniem? Dlaczego miałby im głosić Słowo, skoro, jak utrzymywał, spotkało się to z potępieniem? Apostoł Paweł wskazuje słowami naszego tekstu, że ta prawda o predestynacji nie przeszkodziła mu w dziele. Nie przeszkodziło mu to głęboko troszczyć się o zbawienie nie tylko pogan, ale także wybranych Żydów.

To samo dotyczy dzisiaj. Wielu odeszło od wiary. Czy powinniśmy po prostu wzruszyć ramionami i powiedzieć: „Co mamy wspólnego z tymi, którzy dokonali odstępstwa? Co mamy wspólnego z głoszeniem Słowa poza sobą? Dlaczego powinniśmy iść i głosić Ewangelię nawet wśród pogan? Jeśli Bóg wybierze naród, z pewnością zostanie on doprowadzony do chwały, niezależnie od tego, czy będziemy głosić im Słowo, czy nie. A jeśli Bóg potępi jakiś lud, z pewnością będzie on potępiony, bez względu na to, jak bardzo będziemy im głosić Słowo”.

Troską dziecka Bożego jest zbawienie grzeszników. Nie wiemy, kto spośród nich jest wybrańcem Bożym. Oceniać możemy jedynie po owocach. Na tej podstawie widzimy, że Bóg rzeczywiście przemienił serce z ciemności w światło. Obserwując dzisiejszy świat, widzimy wielu, którzy zaprzeczają Słowu Bożemu i porzucają prawdę. Wydaje się, że ci idą drogą nieposłuszeństwa i buntu, prowadzącą do ich zagłady. Czy mówimy o nich: „Nie ma nadziei, nie ma powodu głosić Słowa przed takimi nieposłusznymi, odeszli od wiary”?

Człowiek, który przychodzi mi na myśl w tym kontekście, to złoczyńca na krzyżu obok Chrystusa. Był buntownikiem, najwyraźniej od młodości. Był zbójcą i być może w swoim napadzie dopuścił się także morderstwa. Był beznadziejnym przypadkiem. Wydawałoby się, że taka osoba nigdy nie będzie mogła zostać zbawiona. Jednak wisząc na krzyżu, usłyszał świadectwo Słowa. Duch zastosował to Słowo do jego serca. I niedługo przed śmiercią zawołał: „Panie, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”.

Kościół Jezusa Chrystusa i jego głosiciele Słowa zdają sobie sprawę, że Bóg realizuje swój cel poprzez głoszenie. Bez wątpienia zbawi tych, których wybrał w Panu naszym Jezusie Chrystusie. Dokonuje tego poprzez głoszenie Słowa i wierną pracę Kościoła Jezusa Chrystusa.

To samo słowo oczywiście świadczy o potępionych. Ponownie, kaznodzieja zwykle nie jest w stanie zidentyfikować, kim może być każdy z nich. To nie jest nasze zmartwienie. Bóg to ustala. Ale głoszenie Słowa demaskuje ich niegodziwe postępowanie i powoduje, że powstają w większym buncie i nieposłuszeństwie Słowu. Bóg poprzez swoje Słowo dokonuje tego, co chce: „Ten zmiłuje się, nad kim się zmiłuje; a kogo chce, tego zatwardza”.

W związku z tym Apostoł Paweł okazuje swą głęboką troskę o posługę Słowa. Mówi, że ma w sercu wielki ciężar i ciągły smutek z powodu swoich krewnych, swoich braci według ciała. Jest wielki ciężar i głęboki ból. Dotykało go to dniem i nocą. Interesowało go głoszenie Słowa nie tylko poganom. Był Apostołem powołanym do pracy wśród pogan, ale w swojej pracy najpierw udał się do synagogi. Najpierw przyniósł Słowo swoim braciom według ciała. Nie powiedział: „Wszyscy oni są odrzuceni”. Nie powiedział: „Głoszenie tam Słowa Bożego na nic się nie zda”. Wypowiedział Słowo, a Bóg użył tego Słowa, aby nakłonić niektórych do upamiętania i wyznania.

Następnie Paweł udawał się do pogan i głosił im cuda Ewangelii. Ale to wszystko obciążało jego duszę. Był zaniepokojony w samym środku swojej istoty. To kontrolowało jego myśli i codzienną pracę. Dręczyła go sama myśl, że jego bracia, krewni według ciała, odwrócili się od Słowa. Martwił się o ich zbawienie.

W istocie Apostoł Paweł wyraził to tak stanowczo, że oznajmił: „Pragnąłbym bowiem sam być odłączony od Chrystusa za moich braci, za moich krewnych według ciała”. Ktoś mógłby powiedzieć: „Jak on mógł tak w ogóle powiedzieć?” Chciałby zostać przeklęty dla zbawienia swoich krewnych? Apostoł Paweł z pewnością wiedział, że jest to niemożliwe. Bóg wybrał swój lud, łącznie z Pawłem, jeszcze przed założeniem ziemi, w Jezusie Chrystusie, Panu naszym. Rady Bożej nie można było zmienić ani zakłócić. Niemniej jednak Paweł miał to na myśli, mówiąc, że gdyby było to możliwe, sam dałby się przekląć, aby jego bracia według ciała mogli zostać zbawieni. Takie właśnie poczucie pilności objawił Apostoł Paweł w tym słowie Bożym.

Przedstawia to także Apostoła w świetle, w jakim nieczęsto go widujemy. Apostoła Pawła uważa się, i słusznie, za nauczyciela zdrowej, głębokiej doktryny. Był osobą potrafiącą pisać pod natchnieniem Ducha Świętego i mogącą świadczyć o prawdach Słowa. Moglibyśmy postrzegać jego doktrynę jako zimną i abstrakcyjną. Widzimy jednak tutaj, jak ten wielki Apostoł Jezusa Chrystusa, misjonarz wśród pogan, jest głęboko poruszony pracą, którą ma wykonać. Zna straszny los tych, którzy nie żałują za swoje grzechy. Zna straszliwy wyrok Żydów, którzy ukrzyżowali Chrystusa. To byli jego krewni, z jego własnego ciała. Słyszeli Chrystusa, widzieli Jego cuda, ale się Go zaparli. I ukrzyżowali Go. Apostoł jest nimi głęboko zaniepokojony.

Jego postawa wyraźnie pokazuje, że nie ma nic zimnego ani twardego w doktrynie o predestynacji, włączając w to zarówno wybranie, jak i potępienie. Często zarzuca się coś wręcz przeciwnego. Twierdzono, że ci, którzy wierzą w wieczne wybranie, nie mają motywacji do głoszenia niewierzącym. W końcu wybrani z pewnością zostaną zbawieni, niezależnie od tego, czy ktoś im będzie głosił, czy nie. Potępieni zostaną zgubieni bez względu na to, ile kazań zostanie im wygłoszonych.

Jednak od samego początku tego rozdziału Paweł wyraźnie pokazuje, że tego rodzaju zarzut jest fałszywy. Paweł jest głęboko zaniepokojony pozycją Żydów, którzy otrzymali obietnice. Pragnął głosić także im. Martwił się o ich zbawienie. Kiedy zobaczył ich zatwardziałość i brak skruchy, zasmuciło go to głęboko.

Musimy w dalszym ciągu wyznawać prawdy wyrażone w 9. rozdziale Listu do Rzymian. Rozdział ten mówi o tych cennych prawdach o wybraniu i potępieniu. Chociaż wielu uważa te doktryny za twarde, są one naprawdę pocieszające i zachęcające dla Kościoła. Wielu by im zaprzeczyło lub je sfałszowało. Ale Kościół musi nadal się ich trzymać.

Jednocześnie i właśnie ze względu na te prawdy musimy być wierni w głoszeniu Ewangelii. Istnieje i musi istnieć troska o dusze. Gorąco modlimy się, aby Bóg zbawił swój lud przez głoszenie Ewangelii. Pragniemy zgromadzenia tych, którzy zostali oddani przez Boga Jego Synowi, Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi. We wszystkich działaniach synodu ta troska musi być widoczna. Musimy wiernie przestrzegać wszystkich doktryn Pisma Świętego. Musimy także wiernie, nieustraszenie i niestrudzenie głosić Ewangelię, gdziekolwiek Bóg ją ześle. Niech Bóg da to naszym kościołom.

(Źródło: wielebny Gise Van Baren, The Standard Bearer, tom 79, nr 18)

Aby uzyskać więcej informacji w języku polskim, kliknij tutaj.

Show Buttons
Hide Buttons