Menu Close

Zwycięstwo Chrystusa w historii / The Victory of Christ in History

      

prof. David J. Engelsma

Jezus Chrystus jest zwycięzcą.

Już teraz jest zwycięzcą. Jest zwycięzcą na tym świecie.

Tego jeszcze nie widzimy. Ale wierzymy w to, co wynika z jasnego świadectwa Biblii.

W swoim ukrzyżowaniu, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu stał się Panem. Siedzi teraz po prawicy Boga. Sprawuje władzę opatrzności [włada opatrznością], podtrzymując i rządząc wszystkim (Ef. 1:19-23; Hebr. 1:3; Obj. 5).

Jezus Chrystus jest zwycięzcą jako Pośrednik przymierza i Głowa Kościoła. Swoją zadość czyniącą [odkupieńczą] śmiercią i cielesnym zmartwychwstaniem pokonał grzech, szatana, śmierć i bezbożny świat i stał się suwerennym, wszechmocnym, życiodajnym Panem w imieniu Swojego Kościoła.

On jest zwycięzcą, nie tylko osobiście na wysokościach w niebie, ale także jako obecny w Swoim Kościele tutaj na świecie przez Swojego Ducha i Słowo.

Jego Ewangelia wychodzi na cały świat ze zwycięską mocą (Obj. 6:1, 2).

Jego Kościół na ziemi jest instytucją zwycięską. Jest niezniszczalny. Jego wrogowie nie mogą go pokonać. „Zbuduję mój Kościół”, powiedział Chrystus, Syn Boga żywego, „a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16:18).

Wykonuje swoje kościelne powołanie i pracę z wyjątkową, niesamowitą mocą i niezawodnością. „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego. Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie” (Mt 16:19).

Kościół Chrystusowy jest zwycięski w historii w swej dojrzałej, nowotestamentowej formie, począwszy od dnia Pięćdziesiątnicy.

Nie tylko Kościół zwycięża, ale także każdy członek Kościoła zwycięża przez zamieszkującego w nim Chrystusa, dającego mu moc. Tu i teraz. Rzeczywiście, nie jest on jedynie zwycięzcą. On jest więcej niż zwycięzcą (Rz 8:37). Jego liczni wrogowie są ostatecznie stworzeni, aby działać dla jego dobra. Pewność tego jest siłą i żarliwością życia chrześcijańskiego.

Jezus Chrystus jest zwycięzcą w historii.

Jego Ciało i jego członkowie mają udział w tym zwycięstwie.

To właśnie celebruje Kościół, kiedy wyznaje: „Jezus Chrystus [jest] naszym Panem”.

Zwycięstwo Jezusa Chrystusa w historii jest główną troską postmillenaryzmu [postmillenializmu], zwłaszcza jego chrześcijańskiej formy – rekonstrukcjonizmu. Jego marzenie o przyszłym nawróceniu większości ludzkości, „chrystianizacji” świata, panowaniu Kościoła nad narodami oraz „złotym wieku” pokoju i dobrobytu, tuż przed powrotem Chrystusa, reprezentuje zwycięstwo Chrystusa w historii. Postmillenializm optymistycznie patrzy w przyszłość historii. Jest to „eschatologia zwycięstwa”.

Trzeźwa prognoza amillenaryzmu [amillenializmu] dotycząca rosnącego bezprawia, wielkiej apostazji i prześladowań Kościoła przez Antychrysta oceniana jest jako zaprzeczenie zwycięstwa Króla Jezusa w historii. Reformowany amillenaryzm [amillenializm] jest pogardzany jako defetystyczny i pesymistyczny.

Chrześcijański rekonstrukcjonistyczny postmillenarysta, Greg L. Bahnsen, postrzegał zwycięstwo Jezusa w historii jako główną kwestię sporną pomiędzy postmillenaryzmem a amillenaryzmem:

W rzeczywistości chodzi o kwestię przyszłych perspektyw na ziemi dla już ustanowionego Królestwa. Czy przed powrotem Chrystusa ma ono opanować wszystkie narody, inicjując w ten sposób okres duchowego błogosławieństwa, międzynarodowego pokoju i widocznego dobrobytu? Czy Kościół, któremu obiecano stałą obecność Tego, Któremu została dana wszelka władza na niebie i ziemi, odniesie sukces w czynieniu uczniami wszystkich narodów, tak jak On nakazał? W tej podstawowej i istotnej kwestii – tej, której udało się oddzielić trzy milenijne szkoły – staje się jasne, że zasadniczą charakterystyczną cechą postmillenaryzmu jest jego biblijne, pewne oczekiwanie na ewangelicznej pomyślności dla Kościoła w obecnej epoce.

Krótko mówiąc, postmillenaryzm różni się od pozostałych dwóch szkół myślenia przez swój zasadniczy optymizm dla Królestwa w obecnej wieku. Ta postawa ufności w potęgę Królestwa Chrystusa, moc jego Ewangelii, potężną obecność Ducha Świętego, moc modlitwy i postęp w realizacji wielkiego nakazu misyjnego, odróżnia postmillenaryzm od zasadniczego pesymizmu amillenaryzmu i premillenaryzmu. … W ostatecznym rozrachunku to, co charakterystyczne dla postmillenaryzmu, nie jest jednolitą odpowiedzią na jakiekolwiek konkretne pytanie egzegetyczne, ale raczej zaangażowaniem w Ewangelię jako moc Bożą, która za pośrednictwem Ducha Świętego nawróci zdecydowaną większość świata do Chrystusa i przyniesie powszechne posłuszeństwo dla rządów Jego Królestwa („The Prima Facie Acceptability of Postmillennialism”, The Journal of Christian Reconstruction: Symposium on the Millennium 3, nr 2, Zima, 1976-77, s. 66-68 , nacisk położony jest na Bahnsena).

Gary North w swoich pismach obficie rozsiewa zarzut, że Reformowany amillenaryzm jest „defetystyczny”. Nie szczędzi okazji, by drwić z Reformowanych amillenarystów jako „pesymillenarystów”. Amillenialna doktryna dot. rzeczy ostatecznych, jak mówi North, czyni „Boga (…) nieudacznikiem w historii” (Bezwarunkowe poddanie się: Boży Program Zwycięstwa, Instytut Chrześcijańskiej Ekonomiki, 1988, s.167). To potępiające oskarżenie dla doktryny.

Nie tylko chrześcijańscy rekonstrukcjoniści przedstawiają spór między amillenaryzmem a postmillenaryzmem jako skoncentrowany na zwycięstwie Chrystusa w historii. Prezbiterianin J. Marcellus Kik zrobił to samo. Nadchodzący „chwalebny wiek Kościoła na ziemi”, w którym „wszystkie narody (stają się) chrześcijańskie i (żyją) w pokoju”, nazwał „triumfem chrześcijaństwa na całej ziemi”. Zarzucał amillennialistom [amillenarystom], że są „pesymistami i defetystami”:

Twierdzenie, że pokonanie/klęska Szatana nastąpi jedynie poprzez kataklizm podczas drugiego przyjścia Chrystusa, jest w świetle tych fragmentów niedorzeczne. Myślenie, że Kościół musi stawać się coraz słabszy, a królestwo Szatana coraz silniejsze jest zaprzeczaniem, że Chrystus przyszedł, aby zniszczyć dzieła diabła; jest pohańbieniem Chrystusa; jest niewiarą w Jego Słowo.

Nie wychwalamy Boga ani Jego proroczego słowa, będąc pesymistami i defetystami. Mając dostateczną wiarę w Chrystusa, moglibyśmy wkrótce zmiażdżyć szatana pod naszymi stopami. W przeciwnym razie te fragmenty nie mają żadnego znaczenia dla Kościoła Chrystusowego (An Eschatology of Victory [Eschatologia Zwycięstwa], Presbyterian and Reformed, 1971, s. 4, 19, 20).

Wątpliwy zaszczyt najbardziej zaciekłego i najbardziej złośliwego ataku na amillenaryzm należy jednak do ojca chrześcijańskiego rekonstrukcjonizmu, Rousasa J. Rushdoony’ego. Łącząc amillenaryzm z premillenaryzmem (o czym przekonamy się w nadchodzącym artykule), Rushdoony odważył się napisać:

Amillenaryzm … (jest) w odwrocie od świata i bluźnierczo oddaje go diabłu. Przez samo swoje założenie, że świat będzie się tylko pogarszał… przecina nerw chrześcijańskiego działania… Jeśli uważamy, że świat może się tylko pogarszać… jaki jest jeszcze bodziec do zastosowania Słowa Bożego na problemy tego świata? Rezultat jest nieunikniony: wierzący w amillenaryzm, którzy wyznają wiarę w całe Słowo Boże… są także najbardziej bezsilnym segmentem amerykańskiego społeczeństwa, mającym najmniejszy wpływ na amerykańskie życie. Przekształcanie zwyciężającego świat Słowa suwerennego, wszechmocnego i trójjedynego Boga w symbol niemocy nie jest oznaką wiary. Jest to bluźnierstwo („Postmillennialism versus Impotent Religion”, Journal of Christian Reconstruction, s. 126, 127) [“Postmillenaryzm przeciw Bezsilnej Religii”, Czop Chrześcijańskiej Odbudowy, str. 126, 127].

Według Rushdoony’ego i jego uczniów, amillenaryzm zaprzecza zwycięstwu Chrystusa w historii. Tym samym czyni Boga i Jego Słowo bezsilnym. Czynienie Boga bezsilnym jest bluźnierstwem. Amillenaryzm jest zatem bluźnierstwem.

W świetle tych brutalnych ataków na amillenaryzm i nas amillenarystów, zaskakujące jest, że niektórzy postmillenaryści sprzeciwili się mojej umiarkowanej krytyce chrześcijańskiego rekonstrukcjonizmu. Byłem powściągliwy.

W świetle tej nieustannej fali gwałtownego potępienia amillenaryzmu ze strony wspólnoty prezbiteriańskiej i reformowanej, nie mniej zdumiewające jest to, że w tych kręgach, w których poruszają się chrześcijańscy rekonstrukcjoniści, nie ma zaciekłej obrony amillenaryzmu.

W świetle ostrego, radykalnego odróżnienia się postmillenaryzmu od amillenaryzmu w kategoriach wyłącznie zwycięstwa lub klęski Chrystusa w historii, jest niezrozumiałe, że ci, którzy wypowiadają się słabo na korzyść amillenaryzmu, wciąż próbują pogodzić czy utożsamić amillenaryzm z postmillenaryzmem jako dwie dopuszczalne eschatologie w kościołach reformowanych.

Reformowany amillenaryzm odrzuca w całości zawarte w postmillenaryzmie „zwycięstwo Jezusa Chrystusa w historii”. Oznacza to, że wyrzekamy się tego rodzaju zwycięstwa, którego pragnie i o którym marzy postmillennializm.

Ale Reformowany amillenaryzm nie ustępuje nikomu, włączając w to najbardziej żarliwego chrześcijańskiego rekonstrukcjonistę, w wierze, wyznaniu, głoszeniu, nauczaniu i obronie zwycięstwa Jezusa Chrystusa w historii.

Chrystus ma władzę.

Obecnie.

Aby uzyskać więcej informacji w języku polskim, kliknij tutaj.

Show Buttons
Hide Buttons