Wiel. Angus Stewart
Chrześcijaństwo charyzmatyczne jest w naszych czasach bardzo znaczącym ruchem religijnym. Szacuje się, że w roku 2000 na świecie liczba odnowicieli, jak wspólnie nazywani są zielonoświątkowcy, charyzmatycy i neocharyzmatycy, wynosiła 523 767 400, czyli ponad pół miliarda ludzi.[1] Innymi słowy, około jednej dwunastej populacji planety w 2000 roku stanowili zielonoświątkowcy, charyzmatycy lub neocharyzmatycy. Powszechnie uważa się, że jest to najszybciej rozwijający się sektor chrześcijaństwa. Pewien historyk Kościoła nazwał nawet charyzmatyczne chrześcijaństwo lub odnowienie „najszybciej rozwijającą się formą chrześcijaństwa w historii.”[2]
Co więcej, co być może jest najbardziej niepokojące, zmienia się również postrzeganie charyzmatycznego chrześcijaństwa i jego poglądów ze strony wielu protestantów, kalwinistów i Reformowanych. Kiedyś nazywano ich „Świętymi Rolkowcami”, którzy istnieli na szalonych obrzeżach chrześcijaństwa. Ale teraz oto oni stali się wiernymi braćmi i siostrami w Jezusie Chrystusie! „Tak”, wielu powie, „mamy z nimi różnice, ale możemy współpracować z zielonoświątkowcami, charyzmatykami i neo-charyzmatykami i możemy się od nich wiele nauczyć.” Ten artykuł dotyczy bardzo dużego i szybko rozwijającego się ruchu, który w dzisiejszych czasach staje się coraz bardziej akceptowany przez wielu.
Co leży u podstaw ruchów zielonoświątkowych, charyzmatycznych i neocharyzmatycznych? Odpowiedzią jest szczególna doktryna Ducha Świętego. Utrzymują, że nadprzyrodzone dary Ducha, zwłaszcza języki, cuda i nieustanne proroctwa, są na dzisiaj. W ten sposób coraz częściej twierdzą, że Duch przywraca urzędy Proroka, a nawet Superproroka, Apostoła, a nawet Superapostoła. Uważają, że za pomocą tych i innych środków Duch wzmacnia poszczególne kościoły odnowy i odnowicieli do oddawania czci i ewangelizacji z wielką radością i mocą.
Zielonoświątkowcy, charyzmatycy i neocharyzmatycy szczególnie kładą nacisk na doświadczenie Ducha Świętego – nadprzyrodzone i niezwykłe doświadczenie; doświadczenie obejmujące entuzjastyczną radość, chwalebną spontaniczność i wolność przed Bogiem – co oczywiście bardzo przemawia do wielu w naszych czasach. To, jak wierzą zwolennicy odnowy, jest prawdziwym nowotestamentowym chrześcijaństwem. To powrót do Księgi Dziejów Apostolskich i apostolskiego życia kościoła. Ponadto zielonoświątkowcy, charyzmatycy i neocharyzmatycy przedstawiają swoje ruchy nie tylko jako powrót do apostolskiej przeszłości, ale także drogę na przyszłość. „Bóg czyni nową rzecz na ziemi; Posyła nam wspaniałe przebudzenie końca czasów” – twierdzą. „Jesteśmy dynamiczni i robimy wielkie rzeczy dla Pana. Spójrz na rozmiar naszego ruchu i jego rozwój w ciągu nieco ponad wieku. To jest droga do przyszłego sukcesu i błogosławieństwa dla chrześcijaństwa.”
Przyjrzyjmy się historii i początkom zielonoświątkowców, charyzmatyków i neocharyzmatyzmu, zgodnie z powszechnie przyjętą klasyfikacją trzech fal C. Petera Wagnera.
Pierwsza fala: zielonoświątkowcy
Zielonoświąkowcy byli pierwszą falą Ducha, która przełamała kościół. W 1906 roku w Los Angeles w Kalifornii przy 312 Azusa Street miało miejsce przebudzenie, kierowane przez Williama J. Seymoura, czarnoskórego kaznodzieję świętości, który wierzył w całkowite uświęcenie. Przy tej okazji ludzie twierdzili, że przyjmują chrzest Duchem Świętym i mówią językami. Powiedzieli, że była to kolejna Pięćdziesiątnica, taka jak ta zapisana w Dziejach Apostolskich 2. Historyk Kościoła Vinson Synan, który jest przychylny ruchowi, tak opisuje tę scenę:
Odwiedzający Azusa Street w ciągu trzech i pół roku trwania przebudzenia napotkałby sceny, które aż proszą się o opis. Mężczyźni i kobiety krzyczeli, płakali, tańczyli, popadali w trans, mówili i śpiewali językami oraz tłumaczyli swoje przesłania na angielski… W środku tego wszystkiego był „Starszy” Seymour, który rzadko głosił [!] i przez większość czasu stał za amboną trzymając głowę nakrytą pustą skrzynią do pakowania. Czasami widywano go idącego przez tłum z pięcio- i dziesięciodolarowymi banknotami wystającymi z jego kieszeni na biodrach, które ludzie wpychali tam niezauważeni przez niego. Innym razem „głosił”, rzucając wyzwania każdemu, kto nie zgadzał się z jego poglądami, albo zachęcając poszukiwaczy przy ołtarzach z drewnianych desek, by „wypuścili języki”. Do innych wykrzykiwał: „Bądź stanowczy! Proś o zbawienie, [całkowite] uświęcenie, chrzest Duchem Świętym lub boskie uzdrowienie”[3]
Co za chaos! Ludzie tańczą, krzyczą i śpiewają bełkotem, z Seymourem chowającym się pod skrzynią za kazalnicą lub przechadzającym się przez podekscytowany tłum z zielonymi dolarami wystającymi z tylnych kieszeni lub wykrzykującym polecenia do zielonoświątkowców. To nie jest dzieło Bożego Ducha Świętego (1 Kor. 14:33, 40; 2 Tym. 1:7)! Z ulicy Azusa przebudzenie zielonoświątkowe rozprzestrzeniło się w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, prowadząc do powstania oddzielnych denominacji zielonoświątkowych, takich jak Zgromadzenia Boże.
Druga fala: charyzmatyzm
Jakieś pięćdziesiąt lat po przebudzeniu Azusa Street wybuchła druga fala: charyzmatyzm. Podobnie jak zielonoświątkowcy, charyzmatyzm rozpoczął się w Kalifornii. W niedzielny poranek 1959 roku Dennis Bennett, duchowny episkopalny, ogłosił swojemu zborowi w Van Nuys w Kalifornii, że został ochrzczony Duchem Świętym i mówił językami.
Podobnie jak zielonoświątkowcy, charyzmatycy wierzą w chrzest Duchem Świętym po nawróceniu o czym świadczy mówienie językami. Ale w przeciwieństwie do zielonoświątkowców, charyzmatycy nie rozdzielają się na oddzielne denominacje. Tak więc istnieją charyzmatyczni anglikanie, charyzmatyczni luteranie, charyzmatyczni prezbiterianie, charyzmatyczni katolicy, charyzmatyczni metodyści itd. Podobnie jak zielonoświątkowcy, charyzmatyzm rozprzestrzenia się również na całym świecie.
Trzecia fala: neo-charyzmatyzm
Jakieś dwadzieścia lat po huraganie wielebnego Dennisa Bennetta wybuchła trzecia fala: neo-charyzmatyzm. Podczas gdy pierwsze dwie fale powstały i rozbiły się na wybrzeżach słonecznej Kalifornii, trzecia fala została zaledwie nazwana w Kalifornii przez C. Petera Wagnera z Fuller Theological Seminary w Pasadenie na początku lat osiemdziesiątych.
Podobnie jak zielonoświątkowcy i charyzmatycy, trzeciofalowcy lub neocharyzmatycy praktykują dary zielonoświątkowe lub charyzmatyczne, ale w przeciwieństwie do zielonoświątkowców i charyzmatyków, neocharyzmatycy nie wierzą, że chrzest Duchem Świętym jako drugie dzieło łaski po narodzeniu jest konieczny w celu korzystania z darów duchowych. Nie postrzegają też języków jako początkowego fizycznego dowodu chrztu Duchem Świętym. Trzeciofalowcysą mniej natrętni i starają się wprowadzać mniej podziałów w praktykowaniu swoich darów.
Skutki Trzech Fal
Fale te rozpoczęły się nieco ponad sto lat temu od zielonoświątkowców w 1906 r. i przeszły w charyzmatyzm w 1959 r. i jego eksplozję w latach sześćdziesiątych, po czym nastąpiła trzecia fala neocharyzmatyzmu kilka dekad później. Te tsunami „miotały” ludźmi „w tę iz powrotem” z ich fałszywą doktryną przez ostatnie sto lat (por. Ef 4:14). Na szczęście te trzy fale nas nie dosięgły!
W ramach tego szerokiego ruchu zielonoświątkowego, charyzmatycznego i neocharyzmatycznego, znanego również jako odnowienie lub charyzmatyczne chrześcijaństwo, istnieją różne stowarzyszenia lub grupy, takie jak Full Gospel Businessmen Fellowship International, Ruch Późnego Deszczu oraz Ruch Znaków i Cudów, w których głosi się, że jeśli nie czynicie cudów, wasze prace ewangelizacyjne nie mają prawdziwej mocy (co jest sprzeczne z Rzym. 1:16-17; 1 Kor. 1:22-24). Podczas Błogosławieństwa z Toronto, które rozpoczęło się w 1994 roku, ludzie upadli do tyłu i twierdzili, że zostali powaleni Duchem. Niedawno kanadyjski Todd Bentley z Fresh Fire Ministries z Florydy zapewnił, że wskrzeszał ludzi z martwych — w jednym korzystnym raporcie było ponad dwudziestu, a w innym ponad trzydziestu.[4] Nawet w Irlandii Północnej uczeń Fresh Fire Ministries twierdził, że wskrzesił młodego człowieka w rejonie Zatoki Tygrysa w Belfaście.
Sto lat lub więcej charyzmatycznego chrześcijaństwa pozostawiło nam wiele niezapomnianych obrazów, poczynając od jego założyciela z głową w skrzyni do pakowania i włączając ludzi powalonych w Duchu i leżących na ziemi. Niektórzy pamiętają Rodneya Howarda-Browne’a, który bluźnierczo twierdził, że jest barmanem Ducha Świętego. Kto może zapomnieć, że Benny Hinn zdejmuje kurtkę, macha nią i dmucha, żeby ludzie padali do tyłu? Do tego miksu musimy dorzucić bełkot języków, zwierzęce odgłosy, niekontrolowany śmiech i różne inne dziwaczne wybryki, zarówno na scenie, jak i w tłumie. Co smutniejsze, są tam zdjęcia chorych i niepełnosprawnych, którzy wracają nieuzdrowieni do domu po kolejnym wielkim charyzmatycznym spotkaniu. Wielu z nas zna osoby, w tym członków rodziny, które zostały złapane i zepsute przez charyzmatyczne chrześcijaństwo. Niektórym zajęło lata, aby wyzdrowieć, podczas gdy inni nigdy nie ozdrowieli.
Umiłowani, kroczmy „starymi ścieżkami” chrześcijaństwa biblijnego, Reformowanego i wyznaniowego. To jest „dobra droga” do chwały Trójjedynego Boga objawionego w Jezusie Chrystusie. W społeczności przymierza z naszym Ojcem i przez Jego Ducha Świętego, my i nasze dzieci znajdujemy „odpoczynek” dla naszych dusz (Jer. 6:16).
Aby uzyskać więcej informacji w języku polskim, kliknij tutaj.