Rev. Ronald Cammenga
Wprowadzenie
Pierwszym oficjalnym aktem publicznej służby Jezusa było oczyszczenie świątyni. Jezus i Jego uczniowie udali się do Jerozolimy, aby obchodzić Paschę. Będąc w Jerozolimie, znaleźli w świątyni kupców i sprzedawców zwierząt oraz tych, którzy wymieniali pieniądze. Jezus sporządził bicz czy pejcz. Tym biczem wypędzał tych, którzy kupowali i sprzedawali woły, owce i gołębie, i przewracał stoły wekslarzy. Pan Jezus Chrystus wypędził tych, którzy kalali dom Jego Ojca. Uczniowie przypomnieli sobie Słowo Boże, które było napisane: „Gorliwość o dom twój pożera mnie” (Ew. Jana 2:17).
Jeszcze dzisiaj Pan Jezus Chrystus wypędza z domu Swojego Ojca tych, którzy nie mają żadnego interesu być w tym domu i którzy kalają ten dom Jego Ojca. Pan Jezus czyni to dzisiaj przez wierny Kościół, stosując chrześcijańską dyscyplinę. Kiedy dyscyplina jest sprawowana, wypędzani są ci, którzy bezczeszczą dom Boży. A kiedy ta dyscyplina jest wiernie praktykowana, Tym, który ostatecznie ich wypędza, jest sam Pan Jezus Chrystus.
W dzisiejszych kościołach panuje powszechne zaniedbanie w wykonywaniu chrześcijańskiej dyscypliny. Ludzie stoją z boku, nic nie robiąc, podczas gdy dom Boży jest profanowany. Chrześcijańska dyscyplina jest martwą literą w kościołach. Ogromna większość kościołów ewangelicznych na naszej ziemi dzisiaj nie ma pojęcia o chrześcijańskiej dyscyplinie. Mało kto rozumie, że do powołania Kościoła należy korzystanie z kluczy Królestwa Niebieskiego, a na koniec wykluczenie zatwardziałych grzeszników z Kościoła Jezusa Chrystusa.
Listy członków wielu kościołów zawierają tych, którzy przez wiele lat nigdy nie postawili stopy w świątyni lub bardzo rzadko uchylili drzwi kościoła. Nie uczestniczą oni w nabożeństwach uwielbiających Boga. Nie przyczyniają się regularnie do wspierania służby ewangelii. A jednak pozostają nadal w rejestrach kościelnych. Nikt ich nie odwiedza. Nikt się nimi nie przejmuje.
Co można powiedzieć o zaniedbaniu dyscypliny chrześcijańskiej w dzisiejszych kościołach? Oto, co można o tym powiedzieć – ludzie nie pałają dziś gorliwością o czystość domu Bożego.
Motywy chrześcijańskiej dyscypliny
Zaniedbanie chrześcijańskiej dyscypliny w Kościele jest niewątpliwie, przynajmniej częściowo, spowodowane faktem, że ludzie stracili z oczu motywację do chrześcijańskiej dyscypliny. Nie rozumieją powodu chrześcijańskiej dyscypliny i nie mają pojęcia jakiemu celowi służy chrześcijańska dyscyplina. Jasne zrozumienie motywów dyscypliny jest konieczne, jeśli dyscyplina ma być zachowana w kościele. Nawet w prawdziwym Kościele Jezusa Chrystusa, gdzie chrześcijańska dyscyplina jest wiernie praktykowana, jeśli nie ma jasnego zrozumienia, dlaczego dyscyplinujemy, i jeśli nie ma motywacji do dyscyplinowania, to ostatecznie dyscyplina chrześcijańska pójdzie na marne. Aby zachować dyscyplinę, w zborze musi nadal istnieć dobre zrozumienie motywów karcenia.
Ta motywacja sprowadza się do jednego – miłości. To jest motywacja do karcenia – miłość do błądzącego brata, który jest przedmiotem dyscypliny, miłość do całego zboru, który wykonuje dyscyplinę, i ostatecznie miłość do Boga, w imieniu Którego i z gorliwości o Którego imię, dyscyplina jest sprawowana.
Motywacja nr 1: Miłość do błądzącego brata
Pierwszą motywacją do chrześcijańskiego karcenia jest miłość do błądzącego brata. Dyscyplina musi być motywowana miłością. Mylą się ci, którzy sprzeciwiają się stosowaniu chrześcijańskiej dyscypliny, gdyż twierdzą, że jest ona pozbawiona miłości. To charakterystyczna krytyka zreformowanej praktyki chrześcijańskiej dyscypliny. Odrzucamy ten zarzut. Wręcz przeciwnie, jesteśmy przekonani, że dyscyplina jest motywowana miłością. To właśnie miłość do brata, który błądzi, pobudza zbór do nauczania dyscypliny.
Czy nie jest to prawdą w przypadku rodziców, którzy karcą swoje dzieci? Tym, co pobudza ojców i matki do dyscyplinowania swoich dzieci, jest miłość, jaką darzą swoje dzieci. Mądry kaznodzieja w Księdze Przysłów 13:24 mówi: „Kto oszczędza swą rózgę, nienawidzi swego syna, a kto go kocha, karze / karci w porę” [UBG]. Ojciec, który kocha swojego syna, nie ignoruje niegodziwości w życiu tego syna. Ojciec, który kocha swego syna i nie chce widzieć, jak jego syn lub jego córka brną bez śladu skruchy w grzech, popadając ostatecznie w duchową i wieczną ruinę, skarci takiego syna lub córkę.
To, co jest prawdą w domu przymierza, jest równie prawdziwe w Bożej rodzinie przymierza, w zborze. Tak jak dyscyplina w domu jest motywowana miłością rodzicielską, tak dyscyplina w kościele jest motywowana miłością do brata, który błądzi.
Lecz w takim razie musi być motywowana miłością. Każdy rodzic musi zadać sobie to pytanie odnośnie dyscyplinowania swoich dzieci: „Czy moja dyscyplina jest rzeczywiście umotywowana przez miłość do mojego syna czy do mojej córki; Czy też moja dyscyplina jest podyktowana moim własnym gniewem, ponieważ moja wola została zignorowana? Czy moja dyscyplina jest sposobem na wyładowanie własnej złości i sprawienie, by ten, kto mnie zranił pod pewnym względem sam odczuł tę krzywdę?”
Również w zborze musimy zadać sobie to pytanie. Czy rzeczywiście miłość motywuje karcenie błądzącego brata? Czy to jest miłość, prawdziwa miłość, która porusza mnie w głębi duszy, by odwiedzić brata, gdy ten zgrzeszył przeciwko mnie? Jeśli w twoim sercu nie ma miłości, nie idź. Nie idź! Starsi także muszą kierować się miłością w swoich sercach, kiedy odwiedzają krnąbrnych. Staje się to prawdziwą pokusą, zwłaszcza gdy sprawa dyscyplinarna trwa już od dawna i przeciąga się przez pewien okres czasu, że dość szybko starsi stają się nią znużeni. Bardzo szybko staje się to pokusą, by nie kontynuować pracy dyscyplinarnej z prawdziwej motywacji miłości. Nawet wtedy, gdy dyscyplina chrześcijańska prowadzi do ekskomuniki, nawet jeśli formuła ekskomuniki jest odczytywana publicznie – nawet wtedy motywacją ze strony zgromadzenia musi wciąż być miłość. Z miłości zbór przystępuje do tego, co kościoły reformowane uważają za „ekstremalny środek zaradczy”.
Cel chrześcijańskiej dyscypliny
Miłość w chrześcijańskiej dyscyplinie ma na celu dobro tego, kto jest dyscyplinowany. Miłość zawsze ma na celu dobro tego, kto jest poddawany dyscyplinie. Rodzice, którzy kochają swoje dzieci, są zainteresowani ich dobrem. W dyscyplinie chrześcijańskiej celem jest powrót brata. Celem jest, aby powrócił do zboru w drodze pokuty i wyznania winy oraz został przywrócony do członkostwa w zgromadzeniu wiernych. Miłość nie pragnie, aby został trwale odcięty. Miłość w dyscyplinie nie polega na pozbyciu się przykrego członka, który był dość kłopotliwy w zborze. Lecz miłość w karności zawsze ma na celu powrót brata.
To samo odnosi się również do dyscypliny chrześcijańskich rodziców. Ponieważ dyscyplinują swoje dzieci z miłości, ich karcenie ma być lekarstwem na to, by ich dzieci dostrzegły błąd w swoim postępowaniu, aby je ponownie przywrócić i skłonić do pokuty. To jest rzecz, którą Kościół musi być zainteresowany także w sprawowaniu chrześcijańskiej dyscypliny.
Nie znaczy to, że zbór nie powinien być ostrożny w całej sprawie przywracania do życia. Rzeczywiście, zbór musi być ostrożny. Zanim ktoś zostanie odnowiony, musi nastąpić prawdziwa skrucha. Oprócz wyrażonej skruchy, muszą być również dowody tej skruchy w życiu tego, kto jest odnowiony. Katechizm Heidelberski (z Heidelbergu) pod koniec 85. odpowiedzi mówi, że kiedy ci, którzy zostali poddani dyscyplinie, obiecują i okażą – nie tylko obiecują, ale także okazują – prawdziwą poprawę życia, mają zostać na nowo przyjęci jako członkowie Chrystusa i Jego Kościoła. W końcu konsystorz dokonuje oceny, czy istnieje prawdziwa skrucha i czy przemienione życie przejawia tę skruchę.
Ale potem, kiedy następuje pokuta, gdy następuje nawrócenie życia, zbór musi w miłości powitać z powrotem odnowionego grzesznika. Tak jak ojciec marnotrawnego syna przyjął go z otwartymi ramionami, wyrażając swoją miłość do niego po jego powrocie do społeczności rodzinnej, tak samo zbór musi przyjąć z powrotem i przywrócić do życia krnąbrnego grzesznika.
Zerwanie społeczności (wspólnoty)
To właśnie z miłości do ekskomunikowanego członka, tak długo, jak jest on ekskomunikowany ze zboru, społeczność z nim zostaje zerwana. Jest to częścią chrześcijańskiej dyscypliny i jest to aspekt powołania zborowego, który musi być traktowany poważnie. Nie wystarczy, aby zgromadzenie modliło się żarliwie w imieniu tego, który został wyłączony ze zboru, po to, żeby Bóg zadziałał w jego sercu, aby przywieść go do skruchy i przywrócić go do kościoła. Nie wystarczy, jako że jest to nasze powołanie, gdy mamy okazję, napominać wykluczonego ze zgromadzenia, aby przez to napomnienie jego serce zostało złamane. Lecz do powołania każdego członka kościoła należy zerwanie społeczności z tym, który został ekskomunikowany.
Pismo Święte jasno mówi o tym powołaniu. W 1 Koryntian, rozdz. 5, apostoł mówi o tym w wersetach 9-11. „(9): Napisałem wam w liście, żebyście nie przestawali z rozpustnikami; (10): Ale nie z rozpustnikami tego świata w ogóle lub chciwymi, zdziercami czy bałwochwalcami, bo inaczej musielibyście opuścić ten świat. (11): Teraz jednak napisałem wam, żebyście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, jest rozpustnikiem, chciwym, bałwochwalcą, złorzeczącym, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie jadajcie” [UBG]. Żadnej społeczności! Nie dotrzymywać towarzystwa! Nie jeść nawet z takim!
Czasami zdarza się, że członkowie kościoła nie realizują tego powołania. Nie traktują poważnie woli Bożej w tym względzie. Motywem tego zerwania braterstwa nie jest to, że członkowie zboru są o wiele lepsi niż krnąbrny grzesznik, ponieważ każdy z nas musi powiedzieć: „Ależ za łaską Bożą idę ja”. Wszyscy jesteśmy grzesznikami, a każdy grzech, który jest grzechem nagannym i który wymaga ekskomuniki z kościoła, gdy jest w nim brak skruchy, jest grzechem, który wy popełniliście i ja popełniłem. Żadnemu z nas nie jest obcy żaden z tych grzechów. Nie o to chodzi.
Chodzi o to, że jest wolą Bożą, aby tak długo, jak ktoś trwa nieskruszony w grzechu i przebywa pod opieką dyscyplinarną zboru, wykluczony ze zgromadzenia, wspólnota z nim była zerwana. Członkowie zboru nie mogą utrzymywać społeczności z kimś, kto został wyłączony ze zboru.
Jak wszyscy wiemy z własnego doświadczenia, tak długo, jak trwamy bez skruchy w jakimkolwiek grzechu, tak długo, jak w naszym życiu jest grzech, którego nie wyznajemy i z którym nie zrywamy, nasza społeczność z Bogiem jest zakłócona. Nie mamy poczucia, że Boże uśmiechnięte oblicze jaśnieje nad nami. Nie cieszymy się żywą duchową bliskością z Bogiem. Jedynie w drodze pokuty zostaje przywrócona społeczność z Bogiem, doświadczamy poczucia Jego przychylności i ponownie cieszymy się Jego błogosławieństwem. Właśnie z tego powodu jako odzwierciedlenie tego, członkowie zboru są wezwani do zerwania społeczności z nieskruszonym grzesznikiem wykluczonym ze zboru.
Bywają chwile, kiedy ta wola Chrystusa nie jest szanowana w zborze. Zdarza się, nawet gdy ktoś został wyłączony ze społeczności, że członkowie zboru nadal utrzymują przyjazne stosunki z tą osobą. Utrzymują z tą osobą kontakty towarzyskie, chodzą razem w różne miejsca i wspólnie robią pewne rzeczy. Nie uznają ważności ekskomuniki kościelnej. To jest niewłaściwe zachowanie ze strony członków zboru.
Miłość, prawdziwa miłość, która ma na celu odrodzenie grzesznika, wymaga zerwania z nim wspólnoty (społeczności). Choć może to być trudne, miłość tak czyni. Miłość czyni to w nadziei, że to zerwanie wspólnoty, nie doświadczanie już więcej społeczności ludu Bożego, będzie właśnie tą rzeczą, której Bóg użyje do złamania zatwardziałego serca grzesznika, przekonania go o jego winie i rzucenia go na kolana w pokucie. Wówczas wspólnota (społeczność) może zostać przywrócona. Wtedy grzesznik może zostać ponownie wprowadzony do wspólnoty kościoła. A wtedy prawa ręka wspólnoty może zostać znów wyciągnięta.
Motywacja nr 2: Miłość do Kościoła
Oprócz tego, że w chrześcijańskiej dyscyplinie motywuje nas miłość do błądzącego brata, musimy także kierować się miłością do zboru. Chrześcijańska dyscyplina musi być motywowana miłością nie tylko do poszczególnych członków kongregacji, którzy trwają w grzechu, ale także do całego zboru. Miłość jest zainteresowana pomyślnością zboru. Miłość jest też zaniepokojona tym, że grzesznik pozostawiony niewzruszony w grzechu będzie miał zły wpływ na innych członków zboru. Rezultatem przykładu, jaki on daje, będzie sprowadzenie innych członków kongregacji na manowce. Dlatego z gorliwości o innych członków zboru dyscyplina musi być zachowana.
Tak samo jest z dyscypliną w naszych domach przymierza. Rodzice karcą swoje krnąbrne dziecko z miłości do tego grzesznego dziecka i w nadziei na przywrócenie tego grzesznego dziecka z powrotem (na dobrą drogę). Jednak powinna być w tym również miłość, która troszczy się o dobro reszty rodziny. Rodzice, którzy zaniedbują karcenie krnąbrnego lub zbuntowanego dziecka, narażają swoje pozostałe dzieci na wpływ tego niegodziwego stylu życia. A wpływ ten będzie istniał. Rodzice, którzy troszczą się o swoje inne dzieci, a zwłaszcza o młodsze dzieci w swoim domu, poważnie traktują swoje powołanie do karcenia. To, co jest prawdą w naszych domach przymierza, jest również prawdą w rodzinie Bożej.
Niebezpieczeństwo to nie może być bagatelizowane. Musi być ono traktowane poważnie. Pismo Święte zwraca uwagę na powagę całej tej sprawy. W 1 Liście do Koryntian 5:6 apostoł Paweł mówi o tym. „Wasze chlubienie się”, mówi, „nie jest dobre. Czyż nie wiecie, że trochę zakwasu całe ciasto zakwasza?” [UBG]. Apostoł odnosi się do grzesznego członka zgromadzenia w Koryncie oraz do grzechu zboru polegającego na tym, że nie rozprawił się z tym zatwardziałym członkiem. Apostoł wskazuje, że ten niepobożny członek, pozostawiony w zgromadzeniu, jest jak zaczyn, jak drożdże, które działają przez całą masę ciasta, wpływając na całość tego ciasta, aby wyrosło. Grzech w zborze jest jak zaczyn lub drożdże. Jeśli grzech nie zostanie zwalczony, a grzesznik poddany dyscyplinie, wtedy cała masa ostatecznie zostanie zakwaszona. Grzech tego jednego członka będzie wywierał swój wpływ na innych członków kongregacji.
Istnieją inne fragmenty Pisma Świętego, które odnoszą się do tej samej rzeczy. W 2 Liście do Tymoteusza 2:17 apostoł porównuje zatwardziałego grzesznika w zborze do raka – dosłownie gangreny. Jeżeli zgangrenowany członek nie zostanie odcięty, wkrótce całe ciało zostaje wypełnione gangreną i osoba umiera. Taki jest ten grzech w zborze.
Dlatego z miłości do całej kongregacji należy zachować dyscyplinę chrześcijańską. Historia pokazuje, że jest to prawdą. Historia dowodzi, że zaniedbanie ze strony zboru w stosowaniu chrześcijańskiej dyscypliny prowadzi do rozkładu, a ostatecznie do zniszczenia całej kongregacji.
Wystarczy tylko pozwolić, aby w zborze tolerowano niegodziwość niektórych młodych ludzi. Niech starsi przyjmą tolerancyjny pogląd na tę niegodziwość … „Po prostu mają burzliwą młodość. W końcu są dziećmi przymierza i z czasem się opamiętają” – a więc to luźne i hulaszcze życie jest ignorowane. Zamiast zająć się tymi młodymi ludźmi, starsi przymykają oko na ich niemoralność i pijaństwo. Co się dzieje? Dzieje się tak, że wkrótce inni młodzi ludzie znajdą się pod wpływem tej niegodziwości, która nie została podporządkowana dyscyplinie w zborze i niebawem zbór zostanie zarażony niegodziwą i światową młodzieżą.
Niechby też jakiś zbór przyjął naukę, że łaska Boża jest w takim czy innym sensie powszechna, a wszyscy ludzie są przedmiotem łaski Bożej, tak że On przynajmniej pragnie zbawienia każdego pojedynczego członka rodzaju ludzkiego, a ta fałszywa doktryna w zborze sama się sprawdzi. Niebawem Kościół zaczyna nauczać o krzyżu Chrystusa, że była to śmierć Chrystusa za wszystkich, przebłaganie, które uczyniło zbawienie dostępnym dla wszystkich, ale skutecznym dla nikogo. Dość szybko zaprzecza się, że w dekrecie Bożym jest ograniczenie zbawienia tylko do niektórych. Odstawia się na bok naganę. Wkrótce otwarcie naucza się, że zbawienie jest zależne od wolnej woli grzesznika. Zasady się potwierdzają. Odrobina kwasu zakwasza całą masę ciasta.
Inaczej mówiąc, niech w kościele będzie tolerowany bardziej krytyczny pogląd na Pismo Święte. Zacznijmy od tego, że ludzie mówią o Biblii, że jest ona zarówno Słowem Bożym, jak i słowem ludzkim. Całkiem prędko pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju zostają odrzucone poprzez zaprzeczenie i uznane za mit. Pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju opowiadają o doświadczeniach religijnych, nie odnotowują faktów historycznych. W ten sposób nauka o ewolucji jest przenoszona do kościoła. Następnie zaprzecza się cudom, narodzinom Chrystusa z dziewicy i przebłaganiu przez krew. Zasady się sprawdzają. Trochę zakwasu zakwasza cały zaczyn.
Bądź też niech kościół odsunie na bok naukę biblijną dotyczącą małżeństwa – to, że małżeństwo jest na całe życie, a jedyną uzasadnioną przyczyną rozwodu jest nieodpokutowane cudzołóstwo, a że nawet w takim przypadku więź małżeńska nie zostaje zerwana. Niech kościół odłoży tę doktrynę na bok, niech kościół zezwoli na ponowne małżeństwo tylko niewinnej stronie. Zacznijmy od ponownego małżeństwa osoby, której grzech nie był przyczyną rozpadu małżeństwa. Niech tylko tej osobie będzie zezwolone zawarcie ponownego małżeństwa. Wkrótce kościół zapełni się małżeństwami i rozwodnikami, którzy rozwiedli się z byle powodu i którym pozwala się ponownie zawrzeć związek małżeński.
Grzech rodzi grzech. Czyni to w życiu człowieka. I robi to również w życiu kościoła i w życiu denominacji kościołów. Dlatego z miłości do Kościoła i motywowani gorliwością o świętość Kościoła, niech Kościół zachowuje i sprawuje chrześcijańską dyscyplinę.
Motywacja nr 3: Miłość do Boga
Motywacja nie kończy jednak się na miłości do błądzącego brata ani na miłości do zboru. Ostatecznie motywacją do chrześcijańskiej dyscypliny musi być miłość do Boga.
Tak właśnie musi być w chrześcijańskim domu. Dlatego właśnie rodzice w kościele muszą być wierni w egzekwowaniu dyscypliny nad swoimi dziećmi. Motywacją musi być miłość do Pana Boga. Muszą być zainteresowani czcią dla Jego imienia. Jego chwała musi mieć dla nich większe znaczenie niż cokolwiek innego.
To jest wielkie zło ze strony rodziców, którzy nie karcą swoich dzieci w dyscyplinie. Nie chodzi w końcu o to, że tak naprawdę nie kochają swoich dzieci. Nie oznacza to, że ostatecznie brak tu miłości do pozostałych członków rodziny i troski o ich dobrobyt. Wielkim złem zaniedbania dyscypliny rodzicielskiej jest to, że rodzice nie kochają Boga tak, jak powinni Go kochać.
Takie było słowo Boże skierowane do Helego, wyrażające powagę zaniedbania ze strony Helego w karceniu swoich niegodziwych synów, Chofniego i Pinchasa. W I Samuela 2:29, sam Bóg mówi o Helim, że bardziej szanował swoich synów niż Boga. Żaden rodzic nie może bardziej szanować swoich dzieci niż Boga. Rodzic, który szanuje Boga, przede wszystkim Boga, chwałę Bożą, imię Boże, będzie ze względu na Boga karcić swoje dzieci.
Taka była motywacja Jezusa do oczyszczenia świątyni. To, co mówi nam Ew. Jana 2:17: „Gorliwość o twój dom zżarła mnie” [UBG]. Miał gorliwość o dom Boży, o cześć Boga i o imię Boże. Był ogarnięty sprawiedliwym gniewem, gdyż chwała Boża była deptana przez zbezczeszczenie Jego domu. Z gorliwości dla Jehowy Boga Pan Jezus uczynił sobie bat i wypędził tych kupców i sprzedawców. Ten sam rodzaj gorliwości o dom Boży i o cześć imienia Bożego musi motywować kościół do egzekwowania chrześcijańskiej dyscypliny.
Pan Jezus Chrystus tak bardzo miłował Boga, że oddał Swoje życie w posłuszeństwie Bogu. To było oczyszczenie świątyni Bożej. Tego właśnie wymagało od naszego Zbawiciela oczyszczenie Świątyni Bożej i żarliwość o świętość tej Świątyni Bożej. My wszyscy z natury, z powodu naszej bezbożności i deprawacji, plugawimy świątynię Boga. Nikt z nas nie ma prawa do miejsca w tej świątyni. To z gorliwości o Dom Swego Ojca, [Jezus] poszedł na krzyż, ażeby umrzeć za Swój lud, żeby zgładzić ich grzech i winę ich grzechu, aby mogli mieć miejsce w świętym Domu Bożym.
Niech zapał naszego Pana będzie bodźcem dla Kościoła do podtrzymywania praktyki dyscypliny chrześcijańskiej! Oby zbór kierował się miłością do błądzącego brata, miłością do kongregacji jako całości, a przede wszystkim miłością do Boga!
Wielebny Ronald Cammenga, źródło
Tłumaczył Robert Jarosz
Aby uzyskać więcej informacji w języku polskim, kliknij tutaj.